Airbus opatentował projekt hipersonicznego samolotu pasażerskiego, który będzie w stanie rozpędzić się do prędkości 4,5 machów. Oznacza to, że trasę z Londynu do Nowego Jorku pokona on szybciej niż czas trwania standardowej odprawy przed lotem. Będzie to oficjalny następca wycofanego kilkanaście lat temu Concorde’a.
Airbus jest obok Boeinga największym producentem samolotów pasażerskich na świecie. Dzięki najnowszym planom, wkrótce może stać się niekwestionowanym liderem. Jeżeli plany Francuzów się ziszczą, to podróż z Londynu do Nowego Jorku będzie trwała nie 7, a jedną godzinę. Trasę z Paryża do San Francisco pokona w 3 godziny – i to bez międzylądowania. Oznacza to, że na takiej trasie nie zdążycie nawet obejrzeć jednej części „Władcy Pierścieni”. Kto wie, może dzięki zaproponowanej przez Airbusa technologii, uda się spopularyzować loty turystyczne w kosmos?
Ponaddźwiękowa zimna wojna
Pierwszym ponaddźwiękowym samolotem w historii był Tu-144, produkowany w Związku Radzieckim. Ponieważ inżynierowie ZSRR za wszelką cenę chcieli zdążyć przed ukończeniem przez francusko-brytyjski zespół budowy Concorde’a, prototypy Tu-144 były naszpikowane wadami konstrukcyjnymi. Pierwszy lot Tu-144 odbył się 31 grudnia 1968 r., a komercyjne loty rozpoczęto realizować w 1977 r. Odrzutowiec rozpędzał się do prędkości 2,35 Ma.
Mimo iż Sowieci byli oficjalnie pierwsi, to europejski odpowiednik Tu-144 zrobił większą karierę. Concorde, bo o nim mowa, po raz pierwszy wzbił się w powietrze kilka miesięcy po Tu-144, w 1969 r. Mimo iż nie był to samolot idealny, to był konstrukcją znacznie bardziej dopracowaną od radzieckiego rywala. Samolot przez wiele osób jest uznawany za ikonę lotnictwa. Concorde na wysokości przelotowej rozpędzał się do prędkości 2,04 Ma. Niestety, w wyniku ekonomicznych skutków zamachu terrorystycznego z 11 września 2001 r., ostatecznie samolot wycofano ze służby. Ostatni lot Concorde’a odbył się 26 listopada 2003 r.
Projekt z przyszłości
Niedawno Biuro Patentów i Znaków Towarowych USA zatwierdziło wniosek Marco Prampoliniego i Yohanna Coraboeufa dotyczący „superszybkiego pojazdu powietrznego i związanej z nim metody transportu lotniczego”. Nie jest tajemnicą, że chodzi tu o całkowicie nowy odrzutowiec hipersoniczny „składający się z kadłuba, skrzydeł w kształcie gotyckiego delta po obu stronach i systemu silników napędzających pojazd”.
Ze specyfikacji samolotu wynika, że ma on rozwijać prędkość 4,5 razy większą od prędkości dźwięku. Samolot ma być napędzany trzema różnymi typami silników pracujących w odpowiedniej sekwencji. Najpierw trzeba samolot oderwać od pasa startowego, następnie wprowadzić go na wysokość przelotową, a dopiero potem rozpędzić do blisko 4800 km/h.
Następca Concorde’a startować będzie dzięki parze silników turboodrzutowych, zamontowanych pod kadłubem i silnika rakietowego umieszczonego w tyle maszyny. Potem maszyna ma wznosić się pionowo jak prom kosmiczny. Przed przekroczeniem prędkości dźwięku, silniki turboodrzutowe schowają się, podobnie jak dzieje się to z podwoziem w obecnie stosowanych samolotach pasażerskich. Wtedy samolot będzie napędzany tylko przez silnik rakietowy, który umożliwi osiągniecie pułapu 30 km. Potem silnik rakietowy również schowa się w kadłubie. Wszystko po to, by zminimalizować opory powietrza i osiągnąć jak największą aerodynamikę. Czym zatem nowe dziecko Airbusa ma być napędzane w kolejnej fazie lotu? Wtedy pracę zaczynają zamontowane na skrzydłach silniki strumieniowe (tzw. ramjety), które rozpędzą odrzutowiec do prędkości ponad 4,5 Ma. Prawdopodobnie będą one zasilane jakąś formą wodoru.
Nowa era lotnictwa
Airbus przekonuje, że samolot jest tak zaprojektowany, by zminimalizować zjawiska gromu dźwiękowego i zapewniać pasażerom komfortową, stosunkowo cichą podróż. Kiedy Concorde był jeszcze w użytku, wiele osób zraziło się do podróżowania nim ze względu na ogromny hałas panujący wewnątrz. Trzeba pamiętać także, że Concorde był tak głośny, że zabroniono jego lotów nad lądem. W związku z takimi obostrzeniami, eksploatacja Concorde’a przestała być opłacalna z ekonomicznych względów. Airbus chce uniknąć takich niedogodności w przypadku nowego projektu, stąd decyzja o przekraczaniu bariery dźwięku na wysokości większej niż w przypadku poprzednika.
Niestety, nie ma żadnych oficjalnych informacji dotyczących ekonomicznej strony projektu. Nie wiadomo, ile może kosztować budowa pojedynczego egzemplarza samolotu hipersonicznego przyszłości oraz ile czasu zajmie jego oblatywanie. Przedstawiciele Airbusa zapewniają, że projekt będzie niezwykle opłacalny, w porównaniu z samolotami obecnie wykorzystywanym w liniach lotniczych.
O tym, że Airbus faktycznie zbuduje opatentowany samolot, nie mam wątpliwości. Pojazd może mieć zastosowanie zarówno cywilne, jak i wojskowe. W wersji cywilnej samolot będzie pojazdem tylko dla najbogatszych – można spodziewać się, że bilety na przelot nim będą bardzo drogie. Dlaczego? Na pokładzie, poza członkami załogi, zmieści się zaledwie 20 osób. Takie rozwiązanie sprawia, że nienazwany jeszcze koncept samolotu Airbusa idealnie nadaje się do celów wojskowych jako pojazd transportujący komandosów lub zwiadowczy. Istnieje także wariant samolotu wyposażonego w broń wykorzystującą impuls elektromagnetyczny (coś jak urządzenie do niszczenia kosmicznych śmieci, które ma zostać zamontowane na ISS).
Wszystko wskazuje na to, że Airbus przyszykował prawdziwą bombę technologiczną. Można spodziewać się, że jego drogą podążą kolejni giganci awiacji i wkrótce znów będziemy znacznie szybsi od dźwięku.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
gotycka delta to moja ulubiona potrawa z wieprzowiny