Czy jesteśmy sami we Wszechświecie? To pytanie jak mantra rozbrzmiewa w głowach naukowców, polityków, artystów i zwykłych ludzi. Czy obserwowane regularnie niezidentyfikowane obiekty latające naprawdę są pojazdami pozaziemskich cywilizacji?
Coś jest na rzeczy. UFO (niezidentyfikowane obiekty latające) od dekad obserwuje się na całym świecie. I choć wiele z tajemnic zostało rozwiązanych, a domniemanych kosmitów ostatecznie uznano za niezwykłe zjawiska pogodowe, złudzenia optyczne lub sprytne mistyfikacje, to wciąż pozostaje całkiem spora grupa przypadków trudnych do rozwikłania. W ostatnich pięciu dziesięcioleciach coraz więcej osób miało niechciany kontakt z załogami UFO. Opowiadali, że uprowadzano ich, poddawano badaniom, torturowano, wszczepiano dziwne urządzenia. Dla psychologów takie osoby – niezależnie od tego czy mówią prawdę, czy nie – są przede wszystkim pacjentami, którym trzeba pomóc. Z bliskich spotkań z UFO wynieśli traumatyczne urazy, co udowadnia, że opisywane zdarzenia nie były jedynie wytworem ich wyobraźni.
Klasyfikacja bliskich spotkań
Klasyfikacja opracowana przez dr. Jacquesa Vallee umożliwia ufologom na przeprowadzenie szczegółowego podziału zjawisk UFO i rozdzielenie lub połączenie zjawisk fizycznych z paranormalnymi. System klasyfikacji dr. Vallee obejmuje cztery grupy zjawisk związanych z UFO:
• AN – anomalia
• FB – przelot UFO w pobliżu
• MA – manewr lotniczy UFO
• CE – bliskie spotkanie z UFO
Natomiast każdą grupę można podzielić na 5 kategorii:
1. Obserwacje
2. Skutki fizyczne
3. Obce istoty
4. Transformacje do innej rzeczywistości
5. Obrażenia trwałe lub śmiertelne.
Najbardziej interesującymi konsekwencjami manifestacji UFO na naszej planecie są bliskie spotkania (CE). Ich klasyfikacja dotyczy sytuacji, w których obserwowany obiekt jest w dużej bliskości świadka lub dochodzi do bezpośredniego kontaktu. Wyróżnia się następujące bliskie spotkania:
• Bliskie spotkania I stopnia – UFO jest obserwowane z odległości mniejszej niż 200 m, nie działa na obserwatora i otoczenie;
• Bliskie spotkania II stopnia – UFO jest obserwowane z odległości mniejszej niż 200 m, oddziałuje na otoczenie (np. zakłóca pracę urządzeń elektrycznych) i świadków lub pozostawia fizyczne ślady;
• Bliskie spotkania III stopnia – UFO jest obserwowane z bliskiej odległości wraz z istotami pozaziemskimi;
• Bliskie spotkania IV stopnia – UFO zabiera światka na pokład statku i odbywa się przy tym transformacja do rzeczywistości członków załogi. Świadek jest zdany na łaskę kosmitów – to właśnie te bliskie spotkania uznaje się za klasyczne „wzięcie”;
• Bliskie spotkania V stopnia – UFO rani lub nawet zabija świadka.
Roswell
Miasteczko Roswell w stanie Nowy Meksyk, przez wiele osób wierzących w odwiedziny Ziemi przez pozaziemskie cywilizacje jest czczone niemal, jak sanktuarium. Incydent w Roswell opiera się na czymś więcej, niż tylko relacjach obserwatorów. Wszystko zaczęło się 2 lipca 1947 r.
Wtedy to Dan Wilmot z żoną, siedząc na tarasie swojego domu, zauważyli duży, jarzący się przedmiot, który przemknął przez niebo z dużą prędkością. Obiekt przypominający kształtem „dwa talerze zwrócone ku sobie wnętrzem” po ok. minucie obserwacji zniknął. Jego przelotowi towarzyszył subtelny, świszczący dźwięk. Obiekt miał ok. 5-7 m średnicy i znajdował się na wysokości ok. 500 metrów.
Doniesienia przypadkowych świadków można zignorować, jednak znamienna była reakcja amerykańskiej armii. 8 lipca, generał William Blanchard, dowódca pobliskiej Walker Air Force Base (nazywanej Roswell Army Air Field) wydał specjalny komunikat. Stwierdził, że na jednej z farm niedaleko Roswell przechwycono wrak latającego dysku, po tym jak właściciel posesji poinformował szeryfa o znalezisku. Obiekt zabrano do wojskowej bazy w Roswell, gdzie poddano go licznym badaniom, a następnie przekazano naczelnemu dowództwu. Wiadomość o wypadku obiegła cały kraj, ale generał brygady Roger Ramey, dowódca ósmej armii powietrznej, ogłosił dementi. Tajemnicze znalezisko okazało się w rzeczywistości balonem meteorologicznym. Zwołano konferencję prasową, na której pokazano mocno uszkodzone resztki przedmiotu, który faktycznie wyglądał jak balon typu Rawin.
- Zobacz również | Broń przyszłości. 10 projektów, które zmienią pole bitwy
Historia mogłaby się tu zakończyć, gdyby nie fakt, że 9 lipca w prasie zaczęły pojawiać się informacje, jakoby doniesienia gen. Rameya były nieprawdziwe. Kontakt z Williamem Blanchardem został zerwany, gdyż „wyjechał on na urlop”. Od tego momentu wokół incydentu w Roswell zaczęły narastać różne teorie spiskowe, które w mniej lub bardziej poważny sposób wyjaśniały, co naprawdę spadło na farmę.
W 1980 r. powstała kontrowersyjna książka, która przypomniała światu o kosmitach z Nowego Meksyku. Wydane pod jednoznacznym tytułem „Incydent w Roswell” dzieło Charlesa Berlitza i Williama L. Moore’a sugerowało, że w lipcu 1947 r. w Roswell wydarzyło się coś niezwykłego. W przeciwnym wypadku armia nie próbowałaby błyskawicznie zatuszować całej sprawy. Książka składa się z licznych wywiadów ze świadkami i rozmaitych hipotez, często wręcz niewyobrażalnych. Jedna z ciekawszych mówi, że na miejscu katastrofy UFO byli żywi kosmici i tłumacz, z którymi przedstawiciele rządowi próbowali się porozumieć.
W konsekwencji na publikację z 1980 r. rząd amerykański otwarcie przyznał się do kłamstwa. Poinformowano, że na farmę faktycznie nie spadł balon meteorologiczny, choć także nie UFO. W ten sposób próbowano ukryć ściśle tajny projekt wojskowy Mogul, którego celem nadrzędnym było szpiegowanie ZSRR. Amerykanie wysyłali specjalne balony zwiadowcze, które miały na celu wykryć wszelkie próby jądrowe prowadzone na terenach dzisiejszej Rosji. Czy tak było naprawdę? Z jednej strony, w 1947 r. USA i ZSRR były w trakcie zimnej wojny, ale z drugiej strony – skąd w takim razie informacje o żywych/martwych członkach pozaziemskiej załogi. Prawdy o Roswell zapewne nie poznamy nigdy…
Bolesne spotkania 5. stopnia
Najbardziej przerażającymi formami kontaktu z UFO są jednak uprowadzenia przez przedstawicieli pozaziemskiej cywilizacji. O bliskich spotkaniach 5. stopnia mówi się wtedy, gdy człowiek, który zetknął się z UFO, doznał niewyjaśnionych blizn, oparzeń czy ran, prowadzących nawet do śmierci. Takie przypadki są niechętnie omawiane, nawet w specjalistycznej literaturze poświęconej tematyce UFO.
Do bliskich spotkań 5. stopnia dochodzi na całym świecie. Blizny, które pojawiają się u uczestników takich spotkań, nie mają nic wspólnego z niewielkimi, łyżkowatymi nacięciami, znajdowanymi po domniemanych uprowadzeniach przez UFO. Rany doznawane w przypadku bliskich spotkań 5. stopnia są znacznie poważniejsze. Ich źródłem może być ciepło lub promieniowanie kierowane przez statek kosmiczny na ofiarę. Blizny mogą powstawać także w wyniku alergii i zakażenia tajemniczymi chorobami, które w normalnych okolicznościach u ofiar nie powstają.
Najbardziej znany przypadek bliskich spotkań 5. stopnia miał miejsce 16 października 1966 r. w amerykańskim stanie New Jersey. 22-letni robotnik Jerry H. Simonds przebywał wtedy na kempingu w rezerwacie Split Roch na Nowej Funlandii. Wracając z ryb, między 4 a 5 rano, dostrzegł wyjątkowo jasne pomarańczowe światło zalewające jego samochód. Mężczyzna zatrzymał się i wyjrzał przez okno. Dostrzeł dysk o średnicy ok. 8 metrów unoszący się centralnie nad samochodem i emitujący tajemniczy snop światła. Przestraszył się próbował uciec obiektowi. Latający spodek podążył bezdźwięcznie za samochodem. Za każdym razem, gdy UFO unosiło się nad pojazdem Simondsa, szwankowała instalacja elektryczna, a silnik gasł. Według zeznań mężczyzny, taka sytuacja powtórzyła się trzykrotnie. Po 15-minutowej „zabawie” w kotka i myszkę, obiekt zniknął.
Simonds postanowił zgłosić sprawę na policję. Podczas prób oględzin pojazdu, ten nagle sam zapalił, mimo iż kluczyki w stacyjce znajdowały się w pozycji wyłączonej. Po kilkukrotnych próbach wyłączania/wyłączania, silnik zgasł. Co ciekawe, kilka tygodni później, felerny samochód samoistnie stanął w płomieniach.
- Zobacz również | Grafen – cudowny materiał przyszłości
Okazało się, że obserwacja UFO nie była końcem koszmaru Simondsa. Mężczyzna miał ataki osłabienia i zaczął tracić na wadze. 17 stycznia 1967 r. trafił do szpitala Montclair Community Hispital. Skarżył się na znużenie, senność, osłabienie mięśni, ataki gorączki, dreszcze i liczne zapalenia. Bez wyraźnej przyczyny schudł ponad 17 kg. Wszystko zaczęło się od spotkania z UFO. Pierwsze objawy pojawiły się niemal tuż po październikowym spotkaniu z latającym spodkiem, trwały 3-4 dni, więc Simonds wziął je za przeziębienie. Wkrótce choroba wróciła. Lekarzom badającym mężczyznę nie udało się stwierdzić, co jest przyczyną jego złego stanu. Simonds był badany w National Institute of Health, ale także najlepsi specjaliści w kraju nie byli w stanie stwierdzić, co mężczyźnie dolega.
25 lipca 1985 r. Simonds spotkał się z dr. Bertholdem E. Schwarzem i poinformował go, że od blisko 20 lat cierpi na nawracające koszmary senne. Schwarz poddał go hipnozie, co rzuciło nowe światło na wydarzenia z 1967 r. Simonds został wtedy zabrany z samochodu i poddany eksperymentom przez kilka człekokształtnych istot, które umieściły mu w głowie implant. Jego przypadek jest modelowy, gdyż obejmuje wszystkie uznawane rodzaje bliskich spotkań – począwszy od obserwacji, przez skutki fizyczne, spotkanie obcych istot, uprowadzenie, a skończywszy na fizjologicznych skutkach.
Z biegiem lat badacze UFO na całym świecie spotykali podobne przypadki, a następstwa fizjologiczne mogą być jeszcze poważniejsze. Do tej pory nie udało się potwierdzić lub zaprzeczyć ich autentyczności, a wszelkie obserwacje UFO nadal budzą ogromne kontrowersje.
- Zobacz również | Pogrzeb w kosmosie
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.