W imię nauki można zrobić dosłownie wszystko. Historia zna już przypadki fałszowania wyników przeprowadzanych eksperymentów, selektywny dobór grup badawczych czy kradzieże formuł „innowacyjnych” leków od konkurencji. Nieetyczne zachowania są wpisane w postęp nauki w takim samym stopniu jak nakaz postępowania zgodnie z arbitralnie przyjętymi zasadami. Oto historia lekarzy, którzy byli w stanie zrobić wszystko w imię postępu i naukowej chwały.
Wszyscy naukowcy przeprowadzający eksperymenty na ludziach powinni mieć świadomość, że uczestnikami ich czynności badawczych jest człowiek, który pomimo instrumentalizacji nadal pozostaje podmiotem, odrębnym od organizmów roślinnych i zwierzęcych. Przeprowadzanie eksperymentów medycznych lub testowanie finalnych wersji leków na organizmach innych niż człowiek według niektórych naukowców mija się z celem, bo nie odpowiada na podstawowe pytanie: jak dany związek, zjawisko wpływa na organizm człowieka?
- Zobacz również | Najstraszniejsze eksperymenty naukowe
Przeprowadzane przez lekarzy eksperymenty medyczne wykonywane są w dwóch podstawowych celach: naukowych i leczniczych. W testach klinicznych „pacjent nie jest jednostką anonimową, na której stosuje się wiedzę medyczną”, a sama terapia nie powinna odbywać się bez jej wiedzy. Zgodę należy odnotować w dokumentacji lekarskiej, bowiem testy kliniczne zawsze oznaczają ryzyko dla pacjenta oraz mogą spowodować nieprzewidziane konsekwencje zdrowotne. Celem eksperymentów badawczych na ludziach jest samo pogłębianie wiedzy naukowej. Takie badania mogą być przeprowadzane także na zdrowych ochotnikach, ale ryzyko owych eksperymentów powinno być minimalne. Niestety, historia medycyny zna także przypadki dużo drastyczniejsze. Nie wszystkim naukowcom zawsze zależało tylko na dobru pacjenta. Niektórzy w imię nauki byli (są) w stanie zrobić wszystko…
Saul Krugman
Lekarzem, który niewątpliwie przekroczył subtelną granicę naukowej ciekawości był Saul Krugman. W 1954 r. rozpoczął on pracę w New York Willowbrook State School na Staten Island, gdzie znajdowała się placówka dla psychicznie opóźnionych dzieci. Krugman, będący konsultantem ds. chorób zakaźnych, chciał sprawdzić szybkość rozprzestrzeniania się zapalenia wątroby w populacji i przetestować ewentualne szczepionki na to schorzenie.
Za grupę badawczą wybrał grupę blisko 700 dzieci, pacjentów szpitala na Staten Island. Połowa grupy otrzymała zastrzyk z wirusowym zapaleniem wątroby (WZW), a połowa była grupą kontrolną. Pod koniec eksperymentu, Krugman zauważył, że dzieci zarażone WZW miały słabsze symptomy choroby od tych, które zapalenie wątroby nabyły w sposób naturalny. Naukowiec wyjaśniał, że nie podawał dzieciom niczego, czego nie nabyłyby w sposób naturalny. Co ciekawe, rodzice dzieci poddawanych eksperymentom, nie wiedziały nic o nich. Myśleli, że ich pociechy są leczone z powodu chorób psychicznych.
John Hunter
Urodzony 13 lutego 1728 r. szkocki anatom John Hunter jest uważany za twórcę naukowej chirurgii, a jego wkład badawczy w rozwój medycyny jest ogromny. Podczas gdy jego dorobek naukowy nie budzi wątpliwości, metody, którymi je osiągnął już tak. Hunter porzucił państwową edukację w wieku 13 lat i przez 7 kolejnych jeździł po kraju i dokonywał licznych autopsji na zwierzętach. Po tym bujnym i pouczającym okresie, w wieku 20 lat przeniósł się do Londynu wraz ze swoim bratem Williamem, który był dyrektorem szkoły medycznej. John zyskał tym samym posadę w szkole i tym samym uzyskał stały dostęp do ludzkich zwłok użyczanych w celach naukowych.
Ciała początkowo pozyskiwał ze świeżych mogił z londyńskich cmentarzy, ale wkrótce znalazł prostszy sposób dostępu do nich. Jego powiązanie z szabrownikami grobów i porywaczami ciał było czymś powszechnie znanym w ówczesnych czasach, a na dodatek trwało przez całe życie. A kiedy Hunter nie mógł dostać tego, czego chciał, nie cofał się, by to zabrać bez pozwolenia. Zęby do jego eksperymentalnych transplantacji były po prostu „podarowane”. Determinację chirurga dobitnie pokazuje incydent z Josephem Haydnem, słynnym kompozytorem i bliskim przyjacielem żony Huntera. Kiedy okazało się, że Haydn ma polip nosa, Hunter zaproponował jego darmowe usunięcie, ale austriacki kompozytor odmówił. Hunter nie odpuścił, zwabił Haydna do domu, przywiązał do stołu chirurgicznego i zabieg wykonał. Hunter zmarł w 1793 r., a jego ciało było regularnie wykorzystywane do celów medycznych przez kolejne pokolenia przyszłych lekarzy.
Chester Southam
W latach 60. ubiegłego wieku dr Chester Southam rozpoczął swoje eksperymenty nad nowotworami wstrzykując żywe komórki rakowe do ciał ochotników Ohio State Penitentiary. Southamowi zajęło ponad miesiąc spostrzeżenie, że system odpornościowy zdrowych osób odrzuca wstrzyknięte komórki rakowe, ale zauważył również, że odpowiedź immunologiczna u tych, którzy cierpieli już na raka, była znacznie wolniejsza po aplikacji nowej porcji zmienionych nowotworowo komórek.
Southam zdecydował pójść krok dalej i rozpoczął eksperymenty na starszych pacjentach Jewish Chronic Disease Hospital na Brooklynie wstrzykując tkankę nowotworową do ich zdrowych komórek. Niestety, badania nie były do końca legalne, a tym bardziej etycznie właściwe. Zanim dyrektor szpitala spostrzegł, co się dzieje, Southam aż 22 pacjentów poddał nietypowym badaniom. Jak na ironię, trzech lekarzy, którzy pomagali Southamowi w eksperymentach przetrwało Holocaust i straciło rodziny z rąk nazistów.
Eugene Saenger
Dr Eugene Saenger przez niektórych jest postrzegany jako potwór, a przez innych jak bohater. University of Cincinnati ma nawet specjalne stypendium Saengera, nazywanego „pionierem medycyny nuklearnej”. Niezależnie od tego, co Saenger osiągnął, jego metody badawcze były co najmniej kontrowersyjne. W latach 60. ubiegłego wieku Saenger podał on setkom pacjentów chorych na raka potencjalnie śmiertelne dawki promieniowania, uznając je za „ilości lecznicze”. 89 osób zmarło w wyniku konsekwencji popromiennych, choć prawdopodobniej nieudokumentowanych przypadków mogło być nawet 200.
Co najciekawsze, badania Saengera były sponsorowane przez Departament Obrony USA, który chciał się przygotować na wypadek wojny nuklearnej i sprawdzić jak promieniowanie radioaktywne działa na żywe organizmy. Personel biorący udział w eksperymentach miał zakaz informowania pacjentów o stanie zdrowia, a nawet przebywania w ich obecności. Saenger nigdy nie wykazał żadnych wątpliwości natury etycznej odnośnie swoich eksperymentów, twierdząc, że zaledwie 8 przypadków zakończyło się śmiercią.
Lauretta Bender
Lauretta Bender była neuropsychiatrą w Bellevue Hospital na przełomie lat 40. i 50. Ubiegłego wieku. Bender była pionierem w badaniach nad wykorzystaniem elektrowstrząsów w terapii na dzieciach z zaburzeniami psychicznymi, szczególnie autystycznych. Bender była dumna ze swoich badań i bynajmniej się z nimi nie kryła, publicznie ogłaszając stosowanie elektrowstrząsów nawet na 4-letnich dzieciach. Za zamkniętymi drzwiami szpitala w Bellevue, Bender leczyła najmłodszych pacjentów z niepohamowanych napadów przemocy czy stanów katatonicznych.
Pacjentów Bender raczej nie czekała świetlana przyszłość: kończyli w więzieniu, z podciętymi żyłami, a w najlepszym wypadku „zrujnowani” u rodziców. Dzieci, które przeżyły traumatyczną terapię Bender, później opisały nie tylko makabryczny przebieg samego leczenia, ale i ogólnie niewłaściwe traktowanie przez personel w Bellevue. Dzieci poddawano działaniu elektrowstrząsów tak długo, aż nie wymiotowały lub mdlały. Po zakończonym seansie terapeutycznym, faszerowano je słodyczami. Wkrótce Lauretta Bender zaczęła eksperymentować także z innymi problemami psychologiczno-behawioralnymi u dzieci, poddając elektrowstrząsom nawet takie, które po prostu były nieśmiałe lub zamknięte w sobie, a diagnozowano je jako autystyków lub schizofreników.
John B. Watson
Dzieci wykorzystywano także w wielu eksperymentach psychologicznych. Znany niegdyś psycholog John B. Watson, twórca behawioryzmu, w 1920 r. przeprowadził serię eksperymentów na 11-miesięcznemu chłopcu nazwanemu „Little Albert”. Watson chciał udowodnić, że w pewnych okolicznościach u dziecka można wzbudzić pokłady irracjonalnego strachu. Przed rozpoczęciem badań, Watson pokazywał maluchowi małpkę, psa, królika, mysz i kilka innych przyjaznych zwierząt. Gdy dziecko się z nimi oswoiło, psycholog przeszedł do właściwej fazy eksperymentu.
Za każdym razem, gdy Little Albert próbował bawić się ze zwierzakiem, za jego plecami uderzano w gong, którego dźwięk wzbudzał strach u chłopca. Bardzo szybko strach ten został przeniesiony na przyjazne mu niegdyś przedmioty. Wszelkie białe i włochate rzeczy (np. kocyk, broda czy nawet pielucha) wywoływały u niego irracjonalny strach. Ostatecznie nawet Święty Mikołaj stał się dla malucha przerażający. Watson chciał udowodnić, że zrodzony lęk można także wygasić. Nie miał jednak do tego okazji, bo u chłopca, który tak naprawdę nazywał się Douglas Merritte, stwierdzono wodogłowie. Little Albert zmarł w wieku 6 lat.
Leonard Bailey
Przez całe dziesięciolecia lekarze próbowali wszczepić ludziom narządy pobierane od zwierząt, jednak żaden eksperyment się nie powiódł. Najbardziej kontrowersyjny eksperyment przeprowadzono w październiku 1984 r. Zespół naukowców pod kierownictwem doktora Leonarda Baileya postanowił wszczepić Stephanie Fae Beauclair, urodzonej bez całej lewej połowy serca, organ pobrany od młodego pawiana. Bailey przez dużą część środowiska medycznego był uznawany za pariasa – nikt nie chciał publikować jego artykułów, a pieniądze na badania zbierał tylko dzięki życzliwości kolegów po fachu. Mimo to udało mu się przekonać rodziców „Baby Fae”, by powierzyli mu własne dziecko. Zresztą, nie mieli oni wiele do stracenia, bo cierpiącej na hipoplazję serca dziewczynce i tak nie dawano dużo czasu.
Od początku nic nie wskazywało, by operacja na Baby Fae miała się udać. Po pierwsze dlatego, że Bailey wybrał pawiany – zwierzęta tylko do pewnego stopnia podobne do ludzi, dysponujące znacznie mniejszymi i trochę inaczej zbudowanymi sercami. Po drugie, zanim lekarze zakończyli testy immunologiczne, mające na celu wybór najlepszego dawcy, stan Fae zaczął się drastycznie pogarszać. Niemowlak miał rzadką grupę krwi, a placówka badawcza dysponowała tylko 5 pawianami, co wyraźnie utrudniało procedurę. Transplantacja trwała 4 godziny, nowe serce dziewczynki zaczęło bić, a przez kolejne 4 dni stan dziecka wyraźnie się poprawił. Niestety, dziecko zmarło po 20 dniach od operacji, co do dzisiaj pozostaje rekordem jeżeli chodzi o czas życia człowieka ze zwierzęcym sercem.
Bailey został skrytykowany przez środowisko medyczne, gdyż zarzucono mu nieodpowiedzialną brawurę – dla dziecka należało poszukać ludzkiego, a nie zwierzęcego serca. Podobno w dniu operacji do szpitala przekazano informację, że mają ludzkiego dawcę dla Baby Fae, ale Bailey fakt ten kompletnie zignorował. Poza tym lekarze przekonywali rodziców małej Stephanie, że nie ma dla niej żadnej alternatywnej formy ratunku, co nie było prawdą. W 1984 r. przeprowadzano już zabiegi Norwooda, które do dzisiaj są stosowane jako jedyna skuteczna terapia lecznicza zespołu hipoplazji. Mówiąc krótko – zamiast przeszczepiać dziecku serce pawiana, można było wykonać transplantację ludzkiego serca (był dawca) lub uratować życie dziewczynki w inny sposób (zabieg Norwooda). Bailey został ostatecznie wyklęty ze środowiska naukowego.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
A gdzie Frankenstein?