IFA 2013 dobiegła końca. W opinii wielu dziennikarzy i blogerów na berlińskich targach nie zobaczyliśmy zaskakujących i zachwycających premier. Być może. Zobaczyliśmy za to szereg ciekawych produktów, które – sądząc po reakcjach uczestników imprezy – błyskawicznie mogą stać się modne. Co więcej, duża część demonstrowanych urządzeń i rozwiązań z punktu widzenia przeciętnego Kowalskiego faktycznie może być przydatna.
Największym zainteresowaniem zwiedzających cieszyły się oczywiście tablety i telefony – to właśnie te stoiska LG, Samsunga czy Sony gromadziły największe tłumy. Także uwaga mediów skupiała się przede wszystkim na segmencie mobilnym, a gwiazdami były G Pad 8.3, G2, Galaxy Note III, Galaxy Note 10.1 2014 i Sony Xperia Z1.
Funkcjonalność zamiast gigaherców
Co ciekawe, najwięksi producenci sprzętu mobilnego skupili się w tym roku na promowaniu rozwiązań programowych, a nie konstrukcyjnych. Wyścig na megapiksele, gigaherce i cale co prawda nie wygasł (co widoczne było zwłaszcza podczas publicznych prezentacji), ale widać było gołym okiem, że zwłaszcza Koreańczycy skupili się na promowaniu szeroko pojętej funkcjonalności.
Flagowa seria LG – G – której częścią jest tablet G Pad i telefon G2, przyniosła klika przydatnych usprawnień. Zobaczyliśmy między innymi funkcję KnockON (pozwala na wybudzenie lub uśpienie urządzenia poprzez dwukrotnie dotknięcie ekranu – drobiazg, ale zauważalnie zwiększa komfort obsługi), QSlide (na pulpicie możemy „zakotwiczyć” do trzech okienek z pracującymi w tym samym czasie aplikacjami – czyli na przykład pisać SMS-a jednocześnie oglądając film YT) i Slide Aside (aktywną aplikację „odsuwamy” trzema palcami na bok, aby w każdej chwili łatwo do niej wrócić), ale najciekawszym dodatkiem jest bez dwóch zdań QPair – wszystkie podłączone w ten sposób urządzenia wymieniają między sobą informacje, co pozwala choćby na ekranie tabletu zobaczyć nieodebrane połączenie z telefonu. To faktycznie działa, i jest przydatne. Jeszcze ciekawiej wypadają rozwiązania przygotowane pod kątem integracji nowoczesnego AGD w jedną sieć, zarządzaną z poziomu smartfona czy tabletu – o tym przeczytacie w dalszej części tekstu.
O ile LG nowości programowe wzbogaciło również o przynajmniej dwa ciekawe produkty mobilne, tak Samsung skoncentrował się w zasadzie na trzech modelach – Galaxy Gear, czyli „inteligentnym” zegarku oraz odświeżonych wersjach telefonu i tabletu Galaxy Note (Note III i Note 10.1 2014). Z tej trójki to właśnie smartwatch zasługuje na kilka słów komentarza? Dlaczego? Pomimo raczej niepochlebnych pierwszych opinii, ten sprzęt ma całkiem spory potencjał.
Zacznijmy od tego, że zdecydowanie nie jest to gadżet w stylu Jamesa Bonda, a to właśnie chyba część dziennikarzy chciała zobaczyć. Gear to sprzęt zaprojektowany z myślą o przeciętnym Kowalskim. Z poziomu niedużego ekranu AMOLED o rozdzielczości 320 x 320 pikseli możemy sterować niektórymi funkcjami telefonu, bez potrzeby wyciągania go z kieszeni czy torby. Dzięki wbudowanym mikrofonom i głośnikowi możemy prowadzić rozmowę prowadząc samochód bez konieczności sięgania po zestaw głośnomówiący, a wbudowany 2-megapikselowy aparat posłuży do skanowania kodów kreskowych. Ta ostatnia funkcja dobrze współgra z istniejącym oprogramowaniem monitorującym zdrowie i dietę (Samsung mocno próbuje zaistnieć w tym segmencie, co już widzieliśmy przy okazji premiery Galaxy S 4) – czyli skanujemy kod kreskowy na batoniku, a aplikacja ocenia, ile musimy „odrobić w polu”, aby spalić zjedzone kalorie. Czy to przydatna funkcja? To zależy już od punktu widzenia – patrząc jednak na popularność programów sprofilowanych na „aktywne życie„, Gear może być hitem.
Nowe Note’y nie oferują tak ciekawego oprogramowania, jak modele LG, ale i tak jest na czym oko zawiesić. Dzięki funkcji Air Command wywołujemy okrągłe menu podręczne ułatwiające nawigację i szybki dostęp do skrótów. Pen Window pozwala na otwieranie nowych okien z aplikacjami bezpośrednio na pulpicie (wystarczy narysować palcem prostokąt), a Action Memo rozpozna ręcznie wprowadzane notatki i zasugeruje dalsze akcje – czyli dla przykładu wpisujemy numer, a telefon sam zaproponuje jego zapisanie w kontaktach. Do tego dochodzi Group Play (pozwala na szybkie udostępnienie multimediów między kilkoma sparowanymi urządzeniami) i oczywiście Multi Window, czyli podobny do QSlide od LG tryb wielozadaniowy, pozwalający na otwieranie dwóch niezależnych okien na pulpicie.
Tablety i notebooki: granica zaczyna się zacierać
Laptopy, AIO, stacjonarne PC-ty – komputerów na targach w Berlinie nie brakowało. I choć to „klasyczne” laptopy dominowały (bez względu na to, czy zajrzelibyście na stanowisko Lenovo, Sony, Toshiby czy Acera) to największe zainteresowanie i tak budziły hybrydy Ultrabooków i tabletów. Znak czasów – jeśli sprzęt nie ma ekranu dotykowego, nie warto sobie zawracać nim głowy…
Lenovo pokazało maszyny serii Flex, które stanowią naturalne uzupełnienie wcześniejszej serii Yoga – są konstrukcyjnie uboższe (wyświetlacz możemy obrócić tylko o 300 stopni, więc nie możemy przekształcić laptopa w tablet), ale też tańsze, co dla wielu osób ma znaczenie kluczowe. O ile Flex 14 i Flex 15 to nowe podejście do tematu maszyny mobilnej, tak Flex 20 to 20-calowy AIO „udający” tablet – ryzykowna koncepcja, ale na targach przyjęta jednak z pewnym entuzjazmem, czyli zainteresowanie tematem jest. Najciekawszą premierą chińskiego koncernu wydaje się jednak Yoga II Pro – lekki, wytrzymały notebook z opcją złożenia do trybu tabletu, pracujący pod kontrolą systemu Windows i wyposażony w ekran o wysokiej rozdzielczości (3200 x 1800 pikseli). Na żywo ten sprzęt robi naprawdę świetne wrażenie i jest najlepszym dowodem na to, że koncepcja tabletu PC sprzed czasów Jobsa i iPada ma się nadal dobrze.
Rewelacyjnie prezentuje się również reprezentant japońskiego Sony – Vaio Fit. W eleganckiej obudowie zmieszczono wydajne podzespoły i ekran IPS Full HD (bez względu na przekątną, a tych mamy trzy do wyboru: 13,3″, 14″ i 15,6″) oraz specjalny mechanizm podnoszenia ekranu, pozwalający na szybkie i bezproblemowe złożenie notebooka do trybu tabletu.
Toshiba konsekwentnie podążając za trendem rozpoczętym w zeszłym roku, zaprezentowała Satellite W30t i W30Dt – Ultrabooki z odczepianym ekranem, będącym w rzeczywistości w pełni funkcjonalnym tabletem. Nie była to może najgorętsza z berlińskich premier, ale na pewno warta uwagi – zwłaszcza na tle pozostałych modeli z portfolio japońskiego giganta.
Ciekawie wypadł również w tym roku Panasonic prezentując tablet Toughpad 4K UT-MB5: bestię wyposażoną w 20-calowy panel IPS cechujący się rozdzielczością 3840 x 2560 pikseli, co przekłada się na gęstość 230 PPI. Oczywiście nie jest to sprzęt dla każdego, co na każdym kroku podkreślał też sam producent: biura, architekci, pracownie projektowe i inżynieryjne – oto klientela, która na nowego Toughpada zerknąć powinna z zainteresowaniem.
3D jeszcze modne, ale 2013 minie pod znakiem 4K
110 cali to tegoroczny „standard” – nie tylko LG czy Samsung, ale także mniej znani (w naszym kraju) chińscy producenci demonstrowali ogromne telewizory. Dużo ciekawiej jednak prezentowały się zakrzywione OLEDy, które mają wszelkie predyspozycje do tego, aby za kilka lat podbić europejski rynek. A raczej miałyby, gdyby nie cena rzędu 9000 EUR (w wypadku modelu LG – prawdopodobnie tańszego od kontrpropozycji Samsunga), która wyraźnie ogranicza liczbę potencjalnych nabywców. Z drugiej strony, wysoka cena nie wzięła się z powietrza – zakrzywione OLEDy to nie tylko wysoka rozdzielczość, tryb 3D i rewelacyjne odwzorowanie kolorów, ale również wyjątkowa smukłość (4,3 mm grubości) i unikalna konstrukcja. Ciężko więc mieć do LG pretensje, że ich nowy sprzęt nie kosztuje tyle, co tani telewizor z Biedronki…
Poza biciem rekordów w przekątnych i zakrzywieniu, modne w tym roku było również „odchudzanie” telewizorów. Efekt? Odbiorniki praktycznie pozbawione ramek wokół wyświetlacza. I tak docieramy do koncepcji telewizorów udających obrazy (LG pozycjonuje je w serii OLED GALLERY), czyli pomysłu na tyle abstrakcyjnego w swojej naturze, że aż warto mu się przyjrzeć bliżej.
Najpierw zarysujmy problem: brak ramek i smukła obudowa utrudnia wbudowanie w odbiornik sensownego systemu audio. Jak sobie z tym poradzić? Otóż trzeba bezramkowy telewizor umieścić w solidnej ramie kryjącej głośniki. Genialne, czyż nie? 😉 Pomimo tego, że przyjęta przez Koreańczyków koncepcja brzmi absurdalnie, jest w tym szaleństwie jednak metoda. Jeśli tylko producenci zadbają o dużą ilość możliwych do wybrania wzorów, pomysł może chwycić – w końcu klientów, którzy sprzęt oceniają nie tylko w kategoriach użytkowych, ale i estetycznych nie brakuje.
Estetyka, estetyką, ale telewizor kupuje się jednak głównie dla obrazu. A że Full HD już dawno temu przestało być nowinką, w Berlinie królowała rozdzielczość Ultra HD i 4K. Pewnym problemem jest co prawda fakt, że na rynku brakuje kanałów emitujących materiał w tak nowoczesnym standardzie (ciężko również o odpowiednie wydania filmów czy seriali), ale koreańscy producenci nie próżnują i obiecują, że już w 2014 roku 4K zawita do niektórych domów.
AGD – cichy bohater IFA 2013
O ile na stanowiskach ze sprzętem mobilnym i RTV zobaczyć można było prawdziwe tłumy, tak w sekcjach poświęconych AGD było pusto. A szkoda, bo to właśnie premiery w tym segmencie były chyba najciekawsze.
Na szczególną uwagę zasługuje koncepcja „inteligentnego domu” – projekt mający swoje lata, ale dotychczas bazujący głównie na teorii. Tymczasem zademonstrowane w Berlinie urządzenia to poważny krok w stronę urzeczywistnienia ciekawej wizji, w której AGD i sprzęt mobilny działają w obrębie jednej sieci, dysponującej do tego pewną ograniczoną autonomią.
I tak w hali LG mogliśmy zobaczyć samodzielne odkurzacze HOM-BOT Square, wyposażone w kamerki i oprogramowanie pozwalające na autonomiczną pracę. Robot LG samodzielnie radzi sobie ze sprzątaniem, nie obija się o przeszkody, a do tego „uczy się”, dzięki czemu z każdym kolejnym przejazdem po mieszkaniu robi się coraz bardziej efektywny.
Jeszcze lepiej prezentuje się „inteligentna” lodówka. Wkładane do niej produkty są skanowane i zapisywane w pamięci. Dzięki temu bez otwierania drzwiczek (ba, nawet bez podchodzenia do lodówki – sprzęt dobrze współpracuje z telefonami i tabletami) wiemy, co mamy, a czego brakuje. Specjalny program zasugeruje nam, co można przyrządzić z posiadanych składników, wyświetli listę najlepszych przepisów w kontekście wykorzystywanej przez nas diety, a potem pomoże w gotowaniu – choćby przez ustawienie optymalnej temperatury piekarnika. A jak niezbędne okaże się zrobienie zakupów, lodówka zrobi to za nas, logując się w jednym z wybranych marketów on-line. Bajka? Skąd – ten system już działa.
Lodówka, piekarnik, pralka, klimatyzator – wszystkie te urządzenia wyposażono w WiFi i NFC, co pozwala na zdalną kontrolą z każdego miejsca na świecie. Chcecie włączyć pranie jadąc autobusem z pracy? Proszę uprzejmie. Wracacie z urlopu i chcecie wcześniej włączyć ogrzewanie? Nic trudnego. Możliwości, jakie daje obecna technologia są ogromne. Niesie to jednak ze sobą również pewne poważne zagrożenia, o czym już jutro szerzej przeczytacie na agdManiaKu, w tekście Maćka Sikorskiego.
Po raz kolejny, drodzy maniaKalni czytelnicy - wybieramy się na Targi Elektroniki Użytkowej IFA 2013 do Berlina
Podsumowanie relacji - techManiaK na IFA 2013.
Zapraszamy!
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Funkcjonalność po pierwsze. Z roku na rok mocy przybywa, ale nie przekłada się to na jakieś większe pozytywne doświadczenia. Do większej funkcjonalności nie potrzeba dużej mocy. Przykład BlackBerry OS 10.2. Nie ma dużych wymagań. Pełna wielizadaniowość. Można odpalić na raz 8 appek i wszystko działa płynnie. Plus jeszcze maile, SMS bez wychodzenia z dowolnej appki. W tym czasie można podłączyć mysz klawiaturę i monitor i korzystając z androidowego, blackberrowego lub jakiegoś pakietu biurowego online coś tam pisać. BlackBerry robi kupę świetnej roboty, tylko nie mają wujka z $.