Architekci swoją sztuką przyprawiali ludzi o zawrót głowy przez tysiące lat. Od egipskich piramid, przez rzymskie koloseum, aż po niebosiężne Burdż Chalifa w Dubaju. Niektórych wyobraźnia potrafi jednak ponieść bardzo, bardzo daleko. Poniżej możecie zobaczyć jak bardzo szalone (podpowiedź: bardzo bardzo) są tego efekty.
Dom na głowie
Zaczynamy od naszych okolic, bo w końcu Polacy nie gęsi i swoich szalonych architektów mają. Jednym z nich jest Daniel Czapiewski, przy okazji biznesmen, prezes firmy Danmar. W domu, który zbudował w Centrum Edukacji i Promocji Regionu w kaszubskim Szymbarku wszystko byłoby zupełnie normalne, gdyby nie fakt, że budynek stoi… do góry nogami. Tak jak i wszystko wewnątrz. Pełne umeblowanie domu na głowie również na tejże głowie stoi, przytwierdzone do podłogi. O ile jeszcze można nazwać ją podłogą, skoro stanowi górną część pomieszczenia. Sam Czapiewski twierdzi, że budynek ma skłaniać do refleksji i przypominać o przewrocie jakim był upadek komunizmu. Ideologia ideologią, ale w środku ponoć ciężko wytrzymać dłużej niż kilka minut.
Fallingwater
To się nazywa willa! Trzeba przyznać Edgarowi Kaufmanowi, że miał rozmach. Amerykański biznesmen w latach 30′ zażyczył sobie domu godnego kogoś o takim statusie. Jako miejsce wskazał wodospad w Pensylwanii, zaś do roli architekta zatrudnił Franka Lloyda Wrighta, jednego z najwybitniejszych artystów XX wieku. Efekt? Fallingwater – luksusowa willa w środku lasu, spod której wypływa wodospad, a schody na najniższym poziomie prowadzą prosto do naturalnego źródełka. W latach 60′ budynek został przemianowany na muzeum. Fallingwater, poza tym że wygląda przedziwnie, uważane jest za jedno z najwybitniejszych dzieł amerykańskiej architektury.
Neuschwanstein
Neuschwanstein to zamek zbudowany w XIX wieku na wzgórzu nad bawarską wioską Hohenschwangau (jeśli ktoś kiedyś będzie się dziwił czemu nikt nie lubi niemieckiego języka, odeślijcie go do tego tekstu). Budowlę wzniesiono na życzenie króla Ludwika II, zwanego także bajkowym królem… albo po prostu szaleńcem. Europa środkowa, zamek, monarcha niespełna rozumu, raczej nudna i standardowa pozycja, prawda? Nieprawda. Na pewno kojarzycie słynny zamek Śpiącej Królewny z logo Disneya. Neuschwanstein był inspiracją właśnie dla tej grafiki oraz dla atrakcji w Disneylandach. Obecnie jest jedną ze sławniejszych atrakcji turystycznych w Niemczech. Nie ma tam co prawda żadnej królewny, ale znając stereotyp urody Niemek… cóż, nie płaczemy z tego powodu.
Suite Vollard
Od paru lat w Dubaju czekają na słynny, choć ciągle istniejący tylko na papierze, wieżowiec Dynamic Tower. Budynek ma być złożony z kilkudziesięciu oddzielnych modułów, dzięki czemu każde z 80 pięter będzie mogło niezależnie od pozostałych obracać się wokół własnej osi. Na grafikach koncepcyjnych wygląda to oszałamiająco, jest tylko jeden problem. Prace nad Dynamic Tower ciągle nawet nie ruszyły. Tymczasem w Brazylii od ponad 10 lat stoi już pierwszy na świecie obracający się wieżowiec. Suite Vollard, nazwany na cześć zbioru szkiców Pabla Picassa, liczy co prawda tylko 15 pięter, ale przynajmniej istnieje. Za mieszkanie w tym luksusowym wieżowcu w Curitibie trzeba zapłacić 400 tysięcy dolarów… a widok i tak ponoć najlepszy jest z zewnątrz. Obracające się pierścienie Suite Vollard mają podobno robić piorunujące wrażenie.
Hallgrímskirkja
Cofamy nasze niewybredne żarty na temat wątpliwej przystępności języka niemieckiego. Mowa i pismo Islandczyków – to dopiero prawdziwy koszmar! Hallgrímskirkja dosłownie znaczy ni mniej ni więcej jak „kościół Hallgrimura”. I jak sama nazwa wskazuje, został wzniesiony na cześć poety Hallgrímura Péturssona. Luterańska świątynia, zaprojektowana przez Guðjóna Samúelssona, w założeniu miała przypominać zaschniętą magmę. Szczerze powiedziawszy, nie widzimy tutaj żadnego podobieństwa do pokrywy lawowej, raczej do wielkich organów piszczałkowych, ale nie jesteśmy specjalistami w tej dziedzinie. A, co do organów. Wewnątrz mierzącego prawie 75 metrów kościoła znajdują się 15-metrowe, 25-tonowe, niemieckie organy. Marzymy o tym, by podczas któregoś remontu połączono je ze stojącą w Reykjaviku konstrukcją.
Kubuswoningen
Kiedy już człowiek oswoi się z myślą, że to co widzi na obrazku to faktycznie jakiś budynek, a nie tylko szalona fantazja jakiegoś utalentowanego grafika komputerowego, nietrudno zgadnąć co znaczy „Kubuswoningen”. Sześcienne domy. Bardziej oczywistej nazwy dla swojego projektu w Rotterdamie architekt Piet Blom wymyślić chyba nie mógł. Ale brak pomysłowości w tym względzie z ogromną nawiązką nadrobił podczas pracy nad 40 połączonymi budynkami w kształcie… cóż, sześcianów. Zaprojektowane w 1984 roku Kubuswoningen nie dość, że wznoszą się wysoko nad ziemią wsparte na innej potężnej konstrukcji, to jeszcze są nachylone pod kątem 45 stopni. Można dostać zawrotów głowy od samego patrzenia. A w większości sześcianów jest zamieszkała! Przynajmniej jeden natomiast zawsze pozostaje otwarty dla turystów.
Experience Music Project
To budynek sfinansowany przez dobrze znanego wszystkim maniaKom nowych technologii Paula Allena – współzałożyciela Microsoftu. I patrząc na niego nie możemy pozbyć się wrażenia, że Allen przez cały proces budowy dostarczał projektantowi (Frank Gehry) i całej ekipie różnych środków, niedozwolonych nawet w najbardziej liberalnych stanach. EMP otwarto w Seattle w 2000 roku i od tamtej pory konstrukcja szokuje odwiedzających tym, że właściwie nie ma nawet do czego jej porównać. Największe wrażenie robi widok z góry. Wówczas najłatwiej zauważyć, jak powykręcany na wszystkie strony i udziwniony jest ten budynek. Jeśli będziecie kiedyś mieli okazje, to polecamy nie ograniczać się tylko do zerknięcia na fasadę EMP. W środku bowiem znajduje się fantastyczne muzeum poświęcone muzyce rozrywkowej oraz Science Fiction Hall of Fame. Pozycja obowiązkowa na turystycznej mapie każdego ManiaKa.
Piano House
Ciągle pozostajemy w muzycznych klimatach, tym razem jednak w znacznie bardziej egzotycznym wydaniu niż psychodeliczne EMP. Przenosimy się bowiem do Chin, do miasta Huainan, gdzie w 2007 roku lokalna administracja postawiła tak zwany Piano House, by przyciągnąć uwagę do swojego rozwijającego się regionu. Kiedy porównamy tę fantastyczną, przeszkloną konstrukcję odwzorowującą fortepian i kontrabas, z budowlanymi inicjatywami naszych władz, to zaczynamy zazdrościć tej „lokalnej administracji” mieszkańcom prowincji Anhui. Nie wiemy co prawda, czy ta inicjatywa przyniosła sukces w postaci zainteresowania inwestorów, ale sami chcielibyśmy pracować w fortepianie, do którego wchodzi się po schodach umieszczonych wewnątrz wielkiego kontrabasu. Serio.
Krzywy domek
Objechaliśmy już cały świat, możemy więc wracać do Polski. Dokładniej – do Sopotu, gdzie czeka na nas jeszcze jedna atrakcja, tak zwany Krzywy Domek. Skąd wzięła się ta nazwa raczej nie trzeba się zbyt długo zastanawiać – wystarczy spojrzeć. W 2004 roku budynek postawili państwo Szostyńscy, inspirując się rysunkami Jana Marcina Szancera. Na skomponowanej przez serwis Village of Joy liście najdziwniejszych budynków to właśnie nasz Krzywy Domek zajął zaszczytne pierwsze miejsce. Wcale nas to nie dziwi, bo ciągle zastanawiamy się jeszcze, czy to jakieś złudzenie optyczne, czy ta konstrukcja naprawdę wygląda jak wygląda. Możecie sprawdzić sami, bo Krzywy Domek to budynek nie tylko efektowny, ale także funkcjonalny, z ofertą najmu lokali dla przedsiębiorstw.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.