Miewacie czasami ochotę na długi masaż, ale zwykle nic z tego nie wychodzi, bo brakuje Wam czasu lub dobrej okazji? Znamy ten ból. Dla osób takich jak my wynaleziono cały szereg rozmaitych mat, masażerów i poduszek, które zaprojektowano z myślą o tym, by stały się dla nas podręcznym masażystą. Przynajmniej w teorii. A jak jest w praktyce? Postanowiliśmy to sprawdzić na bazie modelu Shiatsu CF-1810 – niedrogiego produktu z oferty firmy Dignity.
Czym w zasadzie jest Shiatsu?
Shiatsu to pojęcie, pod którym kryje się sztuka uzdrawiania dotykiem, której korzenie sięgają starożytnych Chin i Japonii. Specjalizacja, którą najkrócej charakteryzuje dosłowne tłumaczenie (z japońskiego „naciskać kciukami”), jest skuteczną metodą na leczenie bezsenności, bólów kręgosłupa i głowy, zaburzeń trawiennych czy chorób spowodowanych napięciem i stresem. Ucisk palcami na konkretne punkty ciała może (i powinien) wywoływać specyficzny efekt relaksacyjny, pozostający na granicy bólu, ale nie jednoznacznie nieprzyjemny.
Wideo recenzja na początek
Bardzo nietypowa poduszka
Shiatsu CF-1810 z wyglądu przypomina klasyczną, pluszową poduszkę. Wykonana na planie prostokąta z zaokrąglonymi kątami poszwa koloru kremowego, została starannie wykończona, a u jej podstawy znajdziemy grube obramowanie – pełni ono nie tylko rolę ozdobnika (choć trzeba przyznać, że dodaje poduszce uroku), ale i elementu stabilizującego położenie urządzenia, co w wypadku precyzyjnego masażu jest niezmiernie ważne.
W górnej części poszwy znajdziemy dwa elementy – siateczkę pod którą kryją się głowice masujące oraz narzucaną na nie pluszową osłonę. Całość prezentuje się dobrze – na pierwszy rzut oka nic nie wskazuje na to, że pod miłą w dotyku powłoką kryje się coś więcej, niż tylko zwykłe wypełnienie. Wystarczy jednak zerknąć na tył poduszki, aby dostrzec fragment kabla zasilającego, który po połączeniu z dołączonym do zestawu zasilaczem sieciowym, odpowiadać będzie za dopływ energii do masażera.
Ciekawie zaprojektowano włącznik urządzenia. Ulokowany po lewej stronie poduszki, przypomina haftowany ozdobnik, w rzeczywistości jednak odpowiada za uruchamianie głowic masujących, uaktywnienie podgrzewania oraz wyłączenie masażera.
Funkcjonalny pluszak
Analizując zawartość pudełka z Shiatsu CF-1810 nie będziemy specjalnie zachwyceni – poza samą poduszką znajdziemy tutaj w zasadzie tylko zasilacz sieciowy wraz z odpowiednikiem samochodowym oraz lakoniczną instrukcję obsługi. Czy to mało? Biorąc pod uwagę niską cenę urządzenia wybaczamy brak dodatkowych materiałów promocyjnych czy multimedialnej prezentacji działania sprzętu – za niespełna 150 zł trudno oczekiwać cudów. 😉
Przejdźmy jednak do rzeczy ciekawszych i sprawdźmy, co w zasadzie robi nasza fantastycznie prezentująca się pluszowa poduszka. A jest co wyliczać – według producenta Shiatsu CF-1810 umożliwia wykonanie:
- masażu karku
- masażu typu Shiatsu, który przypomina masaż rękoma
- uaktywnienie funkcji nagrzewania, co potęguje uczucie rozluźnienia i ulgi
- masażu mięśni ud, mięśni ramion i mięśni szyi.
Zasada działania masażera jest bardzo prosta. Po naciśnięciu włącznika, w ruch wprawione zostają głowice masujące, które poruszając się wokół własnej osi ugniatają nasze ciało z różnym natężeniem. Efekt początkowo wydawać może się nieprzyjemny, ale po chwili, gdy przyzwyczaimy się do pracującego urządzenia i rozluźnimy mięśnie, poczujemy pierwsze ożywcze impulsy przebiegające przez masowany kawałek ciała.
Możemy również zdecydować się na dodanie ciepła do palety narzędzi naszego małego masażera. Po drugim naciśnięciu przycisku ON/OFF, głowice zaczynają jarzyć się na czerwono (uwaga – za pierwszym razem może to Was przyprawić o salwę śmiechu, bowiem pracujący mechanizm w tym trybie przypomina Terminatora z zezem) i błyskawicznie nabierają ciepła. Potęguje to efekt masażu – wystarczy kilka minut byśmy poczuli leniwą błogość i rozluźnienie. Warto jednak pamiętać, żeby nie zasnąć na pracującym urządzeniu – podobnie jak w wypadku tradycyjnego masażu, tak i tutaj należy sobie przyjemność dawkować i rozkładać na sensowne odcinki czasu. Z myślą o zapominalskich, producent wprowadził wyłącznik bezpieczeństwa – masażer automatycznie wyłączy się po 20 minutach.
Gdzie można używać Shiatsu CF-1810?
Odpowiedź jest prosta – niemal wszędzie. Nieduże rozmiary i waga czynią z CF-1810 sprzęt łatwy w transporcie, co dodatkowo podkreśla obecność dodatkowego zasilacza samochodowego. Tak, zgadza się – z poduszki możemy korzystać również w aucie, co naszym zdaniem jest prostą i przyjemną metodą na rozładowanie stresu wynikającego ze stania w korkach.
Funkcjonalność masażera docenią również osoby spędzające dużo czasu przed komputerem lub telewizorem – po kilku godzinach przesiadywania w jednej pozycji nasza sylwetka zaczyna przypominać kręgosłup przygarbionego australopiteka. W takim wypadku potraktowanie się CF-1810 pomoże nam rozluźnić spięte mięśnie i tchnąć nieco życia w zmęczoną powlokę naszego ciała.
Podsumowanie
Shiatsu CF-1810 to bez wątpienia sprzęt, który zakupią tylko nieliczni. Pomimo niskiej ceny nie jest to gadżet na miarę nowej komórki czy tabletu. Nie zmienia to jednak faktu, że tego typu wynalazki zwyczajnie warto w domu lub w pracy posiadać, bowiem są bardzo użyteczne.
Nie zastąpią nam oczywiście wizyty u profesjonalnego masażysty i nie wyleczą z problemów z kręgosłupem – nie tego chyba jednak oczekiwać powinniśmy po sprzęcie tej klasy. Możemy za to liczyć na pomoc w relaksowaniu się po pracy, na przyjemny odpoczynek po ciężkim fizycznym wysiłku, czy na dodatkowe atrakcje w wypadku długich sesji przed monitorem lub telewizorem. I dlatego właśnie wyróżniliśmy masażer naszym znaczkiem „Dobry zakup”.
Ceny Dignity Shiatsu CF-1810
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Ja jednak jestem zdania, że w taki sprzęt warto zainwetsować, bo zdrowie jest bezcenne. Poduszki masujace np. niemieckiej marki Casada Health & Beauty mają nefrytowe głowice masujące, ogrzewanie i inne bajery. Ważne jest jednak to, że mają 10 lat gwarancji, firma jest w Polsce i tu ma serwis i jak się coś zepsuje to naprawiają, a nie, że szukasz wiatru w polu. A faktycznie warto mieć taki sprzęt w domu, bo można się nim wymasować od stóp do głów, nawet jak nic nie boli – po prostu dla lepszego samopoczucia. I cała rodzina korzysta 😉