- « Poprzedni
- 1/3
- Następny »
Steelseries to wypróbowana i przede wszystkim uznana marka na rynku sprzętu komputerowego. Każdy powergamer, jeśli nie korzysta, to przynajmniej słyszał o legendarnej wydajności akcesoriów tego producenta. Niedawno mieliśmy okazję recenzować kilka urządzeń sygnowanych logiem Steelseries i byliśmy bardzo usatysfakcjonowani rezultatem. Dlatego też z chęcią przyjęliśmy ofertę zrecenzowania Sensei Laser Mouse. Czy urządzenie dostoi swojemu poprzednikowi, testowanej przez nas jakiś czas temu myszce Xai? Przede wszystkim – czy jest godne określenia „Pro Grade” nadrukowanego na opakowaniu?
Producent nie poprowadził tak efektownej kampanii, jak w przypadku Xai. Owszem, znajdziemy na opakowaniu loga SK Gaming, Fnatic Team, Evil Geniuses, czy też Natus Vincere. Ich opinia nie była jednak główną siłą napędową promocji urządzenia. Producent uznał, że Mistrz obroni się sam, a sądząc po specyfikacji technicznej, ma ku temu potencjał. Wszystko jednak ma swoją cenę – zwłaszcza urządzenie dedykowane profesjonalistom w branży gier komputerowych.
Steelseries Sensei – cena
Steelseries Sensei – test
Czytelniku i czytelniczko – analizując poniższy test musicie być świadomi, że redaKtor pomimo jego szczerych chęci jest tylko człowiekiem i daleko mu do śmietanki najlepszych graczy na świecie. W istocie, jest zwykłym śmiertelnikiem, którego umiejętności gry można ocenić jako tylko nieco wykraczające powyżej przeciętnej. Stąd też recenzja jest pisana z perspektywy oraz dla osób, które nawet jeśli myślą o profesjonalnym graniu, to dopiero zaczynają kroczyć tą ścieżką.
Specyfikacja
Model | SteelSeries Xai |
---|---|
Typ | Laserowa |
Częstotliwość skanowania | 12.000 Hz |
Przepustowość | 10,8 megapikseli/s (16-bit) |
Rozdzielczość (DPI/CPI) | 1 – 5.700 (z możliwością podbicia do 11.400 |
Maksymalna prędkość | 150 IPS |
Procesor | 32-bitowy AMR |
Rodzaj złącza | USB 2.0, pozłacane |
Ilość przycisków | 8 (1 odpowiedzialny za CPI) |
Długość przewodu | 2 m, pleciony |
Waga | 102 gramy |
Wymiary | 125,5 x 68,3 x 38,7 mm |
Budowa i jakość wykonania
Podobnie jak w przypadku Xai, myszka posiada niezwykle prostą, miłą dla oka formę. Stylowa obudowa ma bardzo klasyczny, opływowy, a przez to ergonomiczny kształt. Duże gabaryty (38,7 x 68,3 x 125,5 mm) sprawiają, że można na niej wygodnie oprzeć którąkolwiek z dłoni – urządzenie zostało bowiem zaprojektowane również z myślą o graczach leworęcznych, jako symetryczne. Wymiary mogą co prawda rodzić wątpliwości związane z transportem, ale z drugiej strony, komfort pracy jest czynnikiem o wiele ważniejszym. Niestety myszka jest jednocześnie bardzo lekka, chociaż to oczywiście kwestia gustu, a przede wszystkim przyzwyczajenia.
Wszystkie elementy nieruchome zostały dobrze, a przede wszystkim szczelnie spasowane. Jedyne miejsca, w których może osiadać brud i kurz, to łączenie ze ślizgaczami i przerwy w przyciskach. Temu jednak nie zapobiegniemy. Obudowę wykonano z lekko polerowanego tworzywa sztucznego. Materiał nie jest nazbyt śliski i nie przyciąga odcisków palców.
Górny panel wykonano z jednego kawałka plastiku przedzielonego między głównymi przyciskami belką, na której znajdziemy podświetlany scroll pełniący jednocześnie rolę środkowego przycisku oraz guzik funkcyjny (z towarzyszącą mu diodą). Skok oceniamy na średni, a styki pracują stosunkowo cicho. Ponadto, u nasady znajdziemy logo Steelseries podświetlane diodą LED. Co ciekawe, oprogramowanie pozwala na zmianę koloru blasku.
Z uwagi na symetryczną formę myszki, oba panele boczne są identyczne – wyposażono je w dwa przyciski, które możemy dowolnie skonfigurować za pomocą sterowników pobieranych ze strony producenta (w zestawie z urządzeniem, nie znajdziemy płyty CD). Są jednak one umiejscowione tuż obok siebie, co sprawia, że przy stresowych sytuacjach, użytkownik może się łatwo pomylić (niezaplanowany reload w trakcie strzelaniny jest kwestią wirtualnego życia lub śmierci). Na przedzie oczywiście znajdziemy długi, 2-metrowy kabel opleciony sznurkiem, a zakończony pozłacanym wtykiem USB.
Dolny panel został obklejony teflonowymi ślizgaczami. Wyglądają na mocne i nie powinny się szybko zużyć, ale producent zaleca okresową wymiany tego elementu. Przylegają do myszki szczelnie i nie grożą odklejeniem. Na spodzie znajdziemy również czujnik laserowy, a także monochromatyczny wyświetlacz LCD – element znany już z myszki XAI, ale tym razem związany z dodatkowymi usprawnieniami.
Elektronika i oprogramowanie
Na pierwszy rzut oka, Sensei wygląda jak klasyczna myszka – nic bardziej mylnego. Prawdziwy potencjał i przysłowiowe „złoto” zostało ukryte wewnątrz konstrukcji. Pomijam już tutaj fakt wykorzystania wysokiej klasy czujnika laserowego, który oferuje CPI rzędu 5.700 (to mniej więcej poziom wszystkich high-endowych myszek). Producent jednak poszedł krok dalej i wyposażył urządzenie w 32-bitowy procesor AMR. Tak, to nie jest pomyłka. Teraz nawet i myszka posiada swój własny moduł obliczeniowy. Jak to wygląda w praktyce?
Przede wszystkim, nasz komputer jest lżejszy o praktycznie cały ciężar związany z obsługą myszki (można się śmiać, że obciążenie jest niewielkie, ale jednak zbyt duża ilość procesów działających w tle naszego systemu operacyjnego, potrafi dokuczać). Dotyczy to również całej technologii wspomagania – np. czujnik odległości od podłoża, rozdzielczość CPI, akceleracja oraz deceleracja ruchu. O dwóch pierwszych z pewnością wielokrotnie słyszeliśmy i byliśmy świadomi ich wykorzystywania w praktyce (chociaż możliwość podrasowania CPI do 11.400 należy do nowości). Tymczasem technologia akceleracyjna stanowi pewnego rodzaju ciekawostkę. Myszka śledząc nasz ruch zwiększy przyśpieszenie przy gwałtowniejszych akcjach lub obniży przyśpieszenie jeśli działamy wolno. To może brzmieć jak techniczny bełkot, warto jednak wyobrazić sobie to w trakcie potyczki w pierwszej lepszej strzelance – przy celowaniu otrzymujemy wolniejsze ruchy, gdy biegniemy i gwałtownie skręcamy, myszka zwiększa akcelerację.
Ponadto znajdziemy na pokładzie również opcję Free Move, którą znają już użytkownicy Xai. Pozwala na dostosowanie korekty ruchu oferowanej przez urządzenie. Większość myszek próbuje nam pomóc przewidując na bieżąco nasze gesty. Tymczasem w przypadku Mistrza, możemy tą funkcję wyłączyć, lub dostosować do własnych potrzeb. Nie jestem pewien, czy to ze względu na zastosowanie procesora, czy też ze względu na jakość innych podzespołów – podczas testów nie wystąpiły problemy związane z akceleracją wsteczną lub dodatnią.
Wróćmy jeszcze na moment do czujnika laserowego. Zdążyliśmy już wspomnieć, że jest wysokiej klasy. Poszczególne wartości w specyfikacji technicznej mówią same za siebie. Korelacja na poziomie 10,8 megapikseli, 12.000 klatek na sekundę oraz możliwość śledzenia z szybkością 150 IPS. Z jednej strony jesteśmy zachwyceni tak wysokimi liczbami, ale z drugiej strony – kto to tak naprawdę wykorzysta? Dlatego też po testach polowych, można przyznać myszce wspaniałą wydajność, ale specyfikację odsuwamy na bok jako zwykły (choć nie do końca tani) chwyt marketingowy.
Warto zwrócić uwagę na oprogramowanie. Na wstępie z przykrością niestety musimy zauważyć, że w tym miejscu kończy się test dla użytkowników Linuksa. Miłośnicy okienek jednak będą mogli skorzystać z pełnego wsparcia ze strony producenta, a te jest interesujące. Zacznijmy od możliwości dowolnego skonfigurowania myszki do naszych potrzeb. Każdy z przycisków możemy zmienić przypisując mu inną funkcję. Co jeśli nagle zapragniemy innych ustawień? Nic prostszego – myszka zapamiętuje poszczególne profile i mamy do nich dostęp, nawet gdy nie mamy przy sobie swojego komputera (na przykład na turniejach). Wystarczy wybrać jeden z zapisanych w pamięci urządzenia zestawów i możemy zacząć grę. Oczywiście nie musimy tego robić na ślepo – pomoże nam monochromatyczny wyświetlacz LCD, który (uwaga!) może wyświetlać wykreowane przez nas proste grafiki.
- « Poprzedni
- 1/3
- Następny »
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.