Recenzja: SanDisk Sansa Clip – „empetrójka” w dobrej cenie

Liczy się styl

Sansa Clip prezentuje się bardzo zgrabnie. Design nie wyróżnia się co prawda jakimiś nadzwyczajnymi bajerami, ale jest schludny, stylowy i raczej neutralny. Znacznie lepiej wygląda wersja z czarną obudową. Być może to jakaś moja wrodzona awersja do różu, ale w takiej kolorystyce odtwarzacz lekko trąci tandetą. Dostępna jest też obudowa niebieska oraz czerwona. Wiele pochwał natomiast należy się SanDisk za osiągnięcia w dziedzinie miniaturyzacji. Opisywane urządzenie pod tym względem jest doprawdy imponujące. Nie trzeba by zbyt dużo kombinować, by Sansa Clip wcisnąć do pudełka po zapałkach. Robi to szczególne wrażenie zważywszy na to, iż na tak malutkim odtwarzaczu i tak udało się zmieścić czytelny, jednocalowy wyświetlacz OLED.

Sansa Clip jest chwalone nie tylko za przejrzysty interfejs, ale również wygodę oraz prostotę obsługi. Prosty kontroler na planie okręgu nie sprawia najmniejszych kłopotów. Zachowuje się jak należy nawet pomimo tak niewielkich rozmiarów. Poza tym, odtwarzacz wyposażono też w specjalny klips, dzięki któremu można go zaczepić niemal w dowolnym miejscu – w sam raz dla osób słuchających muzyki podczas joggingu albo jazdy na rowerze. Jeżeli jednak nie pasuje wam takie rozwiązanie, to też żaden problem. Klips w każdej chwili można bowiem odpiąć.

Promocja

Nie da się ukryć, że jedną z ogromnych zalet Sansa Clip jest cena. SanDisk wie jak zmniejszać – i to nie tylko rozmiary urządzeń. Najwyraźniej znakomicie radzą sobie też z miniaturyzacją kosztów, bo dwugigabajtowwa wersja odtwarzacza jest w niektórych sklepach do wyrwania nawet za mniej niż 100 złotych. SanDisk Sansa Clip można znaleźć tanio w porównywarce Ceneo. Można go kupić w cenie od 68 zł dostępny w jednym sklepie.

To fantastyczna sprawa, szczególnie biorąc pod uwagę jakość sprzętu. Owszem, SanDisk to nie Apple i na miłośnikach multimediów ta nazwa wielkiego wrażenia nie robi, ale było nie było – markowa „empetrójka” przy trafieniu dobrej okazji za dwucyfrową sumę? Znakomicie!