Samolot jest najbezpieczniejszym środkiem transportu. Mimo tego wciąż wielu ludzi boi się latać. Prawdopodobnie jest to konsekwencją faktu, że gdy jakiś samolot raz na jakiś czas się rozbije, to ginie mnóstwo osób. Już wkrótce może się to zmienić.
Niebo jest pełne od samolotów. Te wojskowe mogą kosztować nawet setki milionów dolarów, choć niektóre można pomylić z pojazdami cywilizacji pozaziemskich. To jednak samoloty pasażerskie budzą wciąż największe emocje, bo dotyczą nas samych – to my nimi regularnie podróżujemy. Prawdopodobnie za kilka dekad fotele pilotów będą puste, a samoloty pasażerskie staną się w pełni autonomiczne. Zanim to się jednak stanie, musimy opierać się na klasycznej awiacji, która nie jest bezawaryjna. Jest jednak pomysł, dzięki któremu obędzie się bez ofiar śmiertelnych, nawet w przypadku rozbicia się samolotu pasażerskiego.
Czego się bać?
Badania pokazują, że aż 70% wszystkich wypadków lotniczych jest wynikiem błędu człowieka. Według IATA zdarzają się one bardzo rzadko – średnio raz na 1,2 mln lotów. Oszacowano, że pasażerowie mają „aż” 24% szans na przeżycie katastrofy lotniczej. To sporo, bowiem oznaczałoby, że co 4 katastrofa lotnicza odbywa się bez ofiar (a powszechnie wiadomo, że takie nie występują). W 2010 r. w wypadkach lotniczych zginęło na świecie 829 osób, w tym samym czasie w wyniku wypadków drogowych śmierć poniosło aż 1,3 mln osób. Różnica jest kolosalna.
W 2013 r. na świecie było ogólnie 138 wypadków lotniczych, w 2014 r. już 111. Można zauważyć tu radykalny spadek, choć trudno stwierdzić, czy kiedyś uda się zminimalizować liczbę wypadków lotniczych do zera. Na poprawę lotów pasażerskich i zmniejszenie liczby wypadków wpływ ma wiele czynników – na pewno można zaliczyć można do nich rozwój technologii, lepsze przygotowanie pilotów czy stopień zaawansowania systemów lotniczych.
Każdego roku na świecie wykonuje się blisko 80 mln operacji lotniczych. Ponad 50 tys. samolotów pasażerskich rocznie pokonuje odległości ponad 35 mld km. Na naszej planecie jest blisko 1300 portów lotniczych – niektóre wyjątkowo spektakularne. Wszystko to pokazuje jak ogromnym i zarazem dobrze zorganizowanym przemysłem jest transport lotniczy. Niestety, wciąż jest wiele osób, które za żadne skarby nie wsiądą do samolotu, a na drogach zachowują się jak piraci.
Czysta katastrofa
Ukraiński inżynier – Vladimir Tatarenko – jest przekonany, że znalazł sposób na to, by katastrofę lotniczą przeżyli wszyscy pasażerowie. Zaproponowany przez niego pomysł nie jest niczym oryginalnym i pełnymi garściami czerpie z lotnictwa wojskowego, w którym piloci mają możliwość katapultowania się ze spadochronem. Po blisko 50 różnych testach i próbach, Tatarenko opracował projekt specjalnej kapsuły ratunkowej, która w chwili zagrożenia, byłaby odczepiana od kadłuba samolotu i na spadochronach opadała na powierzchnię ziemi.
Ten kontrowersyjny pomysł ma jednak ręce i nogi, bo Tatarenko jest osobą doświadczoną w branży lotniczej. Warto zaznaczyć, że w przeszłości wielokrotnie uczestniczył on w pracach specjalnych komisji badających katastrofy lotnicze i brał udział w produkcji samolotów Antonow. Jego projekt faktycznie może ratować ludzkie życia.
Ukraiński inżynier przeniósł pomysł katapultujących się pilotów samolotów wojskowych do segmentu komercyjnego. Na czym dokładnie polega? W samolotach pasażerskich montowana miałaby być specjalna kapsuła z włókna szklanego stanowiąca moduł, w którym zasiadaliby podróżujący. W chwili zagrożenia (np. niesprawne silniki, utrata pilotów, ryzyko rozbicia) otwierałby się tylny właz, przez który cały moduł pasażerski wysuwałby się na zewnątrz. Następnie moduł ten byłby odrzucany od szkieletu samolotu i na kilku spadochronach spokojnie opadał na powierzchnię ziemi. Moduł mógłby lądować także na wodzie, dzięki wbudowanym dmuchanym pontonom, które bezpiecznie utrzymywałyby go na powierzchni morza lub oceanu.
Działanie kapsuły można lepiej zrozumieć oglądając poniższy materiał wideo:
Tatarenko chciałby swój innowacyjny pomysł opatentować i zainteresować nim linie lotnicze. Jeżeli te wyrażą zainteresowanie projektem, wymuszą na producentach zmiany konstrukcyjne i instalację specjalnych pasażerskich kapsuł bezpieczeństwa. Niestety, póki co wydaje się, że projekt jest daleki od realizacji. Jego wprowadzenie na szeroką skalę wymagałoby zbyt dużych zmian konstrukcyjnych w samolotach, które w starszych modelach mogłyby naruszyć stabilność całej struktury. To prawdopodobnie przełożyłoby się także na ceny biletów.
Trzeba także pamiętać, że w przypadku ataku terrorystycznego czy trafienia rakietą, moduł bezpieczeństwa nie zdałby rezultatu. Nie można również zapominać o pilotach, którzy po odrzuceniu sekcji pasażerskiej musieliby na własną rękę wydostać się ze spadającego samolotu. Koncepcja jest jednak niezwykle interesująca i niewykluczone, że kapsuła kiedyś powszechnie będzie ratowała ludzkie życie.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Piloci spokojnie by mogli przejść do części pasażerskiej przed jej oddzieleniem. Tak samo jak maszynista zespołu trakcyjnego, który może (i to robi) w przypadku nieuniknionego zderzenia uciec do przedziałów pasażerskich.
ten genialny pomysł zwiększyłby liczbę ofiar katastrof lotniczych, bo nic nie daje przy starcie i lądowaniu (które są najniebezpieczniejszymi fazami lotu) a zmniejszona ładowność każdego samolotu (z powodu komplikacji konstrukcji) spowodowałaby że aby przewieźć tę samą liczbę pasażerów odbyłoby się więcej lotów. więcej lotów to więcej startów i lądowań – co za tym idzie więcej ofiar.