Ryzyko, że w najbliższych kilkudziesięciu latach w Ziemię uderzy na tyle duża asteroida, by dokonać zagłady ludzkości, jest niewielkie. Ale jest ono jednak realne. Czy faktycznie powinniśmy bać się asteroid?
Dzień asteroid
Całkiem niedawno, 30 czerwca 2015, odbył się pierwszy dzień asteroid (Asteroid Day, AD). Data ta jest nieprzypadkowa, bo to właśnie 30 czerwca 1908 r. doszło do katastrofy tunguskiej, prawdopodobnie najbardziej spektakularnej kolizji obiektu, który wszedł w ziemską atmosferę. Święto asteroid zorganizowane przez reżysera Grigorija Richtersa i Briana Maya, gitarzysty zespołu Queen i astrofizyka, ma odbywać się co roku i pomóc ludziom dowiedzieć się więcej o planetoidach, a także potencjalnej obronie przed nimi.
Tego dnia, na świecie odbyło się ponad 100 imprez, podczas których zachęcano naukowców, społeczeństwo i rządy, aby zjednoczyć się w podnoszeniu świadomości kosmicznych obiektów, które zakończyły panowanie dinozaurów na Ziemi. Nie jest tajemnicą, że asteroidy mają potencjał niszczący, także o skali globalnej.
Trzeba się bać?
Uderzenie asteroidy to wciąż realne zagrożenie, choć statystyka pokazuje, że jest mało realne, aby coś podobnego wydarzyło się za naszego życia. Inicjatywy takie jak Dzień asteroid uświadamiają jednak, że jesteśmy kruszynką w skali kosmosu i tak naprawdę w dowolnym momencie możemy zostać zdmuchnięciu z firmamentu. Ba, niektórzy już planują pogrzeb w kosmosie.
Zdaniem ekspertów, ryzyko katastrofalnego uderzenia asteroidy w Ziemię jest mniej więcej takie samo, jak bycie zaangażowanym w śmiertelny wypadek samochodowy danego dnia. Nie za duże, ale nie bez znaczenia. Przecież każdego dnia ludzie giną w wypadkach samochodowych.
Co możemy zrobić?
Dlatego, przy okazji pierwszego dnia asteroid, powołano do życia 100X Declaration. Podpisało ją ponad 100 naukowców z całego świata, którzy nawołują do lepszej ochrony Ziemi przed asteroidami. Naukowcy szacują, że w Układzie Słonecznym jest ponad milion asteroid, które potencjalnie mogą uderzyć w Ziemię i zniszczyć miasto. Do tej pory odkryliśmy tylko 10 000 – zaledwie jeden procent całości. Mamy technologie, by ten stan rzeczy zmienić. Oto, co należy zrobić, według osób, które podpisały 100X Declaration:
- Wykorzystujemy dostępne technologie do wykrywania i śledzenia asteroid znajdujących się blisko Ziemi, które zagrażają populacji ludzkiej za pośrednictwem rządów i organizacji prywatnych oraz filantropijnych.
- Szybko okrywamy i śledzimy 100 000 obiektów bliskich Ziemi (NEO) przez najbliższe 10 lat.
- Globalne przyjęcie dnia asteroid na 30 czerwca każdego roku, podnoszące świadomość zagrożenia ze strony asteroid.
Tylko tyle albo aż tyle. W teorii brzmi to tak pięknie, teraz pora przejść do praktyki!
Czy jesteśmy bezpieczni?
Jeżeli asteroida miałaby trafić nas jutro, niewiele moglibyśmy zrobić. Wszystko, czym dysponujemy to eufemistycznie nazywane „środki obrony cywilnej”, czyli bomby jądrowe. Na pierwszy rzut oka może wydawać się to dobry pomysł – wycelować w asteroidę atomówką i po sprawie. W rzeczywistości, trafiona asteroida rozpadłaby się na tysiące mniejszych kawałków, które dosłownie zgotowałyby nam zabójczy deszcz odłamków. To nie jest takie proste jak wycelowanie laserem z ISS w kosmiczne śmieci.
Najbliższa potencjalnie niebezpieczna asteroida może zagrozić Ziemi w 2017 r. Jeżeli nic się nie zmieni do tego czasu, to asteroida 2012 TC4 w październiku 2017 r. może zderzyć się z naszą planetą. Obiekt ma ok. 40 m średnicy i może wyrządzić szkody większe od tych, które miały miejsce w lutym 2013 r. nad rosyjskim Czelabińskiem. Musimy być czujni i uważnie patrzeć w niebo.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.