Żyjemy w czasach ciągłych zmian. To, co jeszcze wczoraj można było spotkać na kartach powieści SF, dzisiaj staje się standardem, a jutro będzie już przeżytkiem. Oto kilka ważnych wydarzeń naukowo-technologicznych, które nastąpią przed 2050 r.
Z dużą dozą prawdopodobieństwa można stwierdzić, że za 20-30 lat nasz świat będzie różnił się od obecnego. Postęp w technice i nauce jest tak znaczący, że wiele problemów, z którymi mierzymy się dzisiaj za kilkanaście lat przestanie istnieć. Kolonizacja Marsa, wynalezienie leku na raka, odkrycie ciemnej materii… Które z tych wydarzeń zmienią nasze życie? Poniższy tekst można potraktować jak wróżenie z fusów, przewidywanie przyszłości, która nadejdzie. Przeczytajcie go dzisiaj i odgrzebcie za 30 lat. Ciekawe ile z wymienionych wydarzeń faktycznie się ziści.
Autonomiczne samochody na drogach
Jest tok 2015, a wielu specjalistów przekonuje, że autonomiczne samochody mogłyby już dzisiaj jeździć po naszych ulicach. Dla nikogo chyba nie będzie zaskoczeniem, że jest bardziej niż prawdopodobne, że przed 2050 r. wszyscy będziemy podróżować autonomicznymi samochodami. W znacznym stopniu podniesie to bezpieczeństwo ruchu drogowego i szybkość pokonywanych tras. Jako pasażerowie takich maszyn będziemy bardziej wypoczęci, zrelaksowani, a część pracy przeniesie się na pokład samochodów. W autonomicznych samochodach będziemy finalizować ważne transakcje, dokonywać spotkań biznesowych, a nawet spać. Za 35 lat jakakolwiek ingerencja człowieka w kierowanie samochodem nie będzie konieczna. Co więcej, może się okazać, że w ruchu drogowym będą mogły uczestniczyć tylko autonomiczne samochody.
Samoloty bez pilotów na niebie
Podobnie jak autonomiczne samochody na drogach, podobnie w przestworzach w okolicach 2050 r. będą królować samoloty bez pilotów (zarówno transportowe, jak i pasażerskie). Takie rozwiązania mogą zostać przetestowane w ciągu najbliższych kilku lat i nie ma co się dziwić, bo incydenty takie, jak niedawna katastrofa samolotu Germanwings w Alpach pokazują, że to człowiek wciąż jest najsłabszym ogniwem lotnictwa. Nie ma co się dziwić, że eliminacja pilotów z samolotów jest naturalnym krokiem, skoro w trakcie przeciętnego lotu pilot jest obecnie potrzebny do sterowania maszyną przez ok. 3 minuty. Tak przynajmniej twierdzi Mary Cummings, była pilot Air Force, która swoje już w życiu wylatała. Czy samoloty pasażerskie bez pilotów będą oczywistością za 30 lat? Wiele na to wskazuje. Jeszcze szybciej najprawdopodobniej piloci znikną z pola bitwy, a w samolotach bojowych wszystko będą wykonywały za ludzi maszyny.
Lądowanie na Marsie
Jednym z głównych kosmicznych celów na najbliższe 20-30 lat jest załogowa misja na Marsa. Wynika to z kilku ważnych czynników. Najważniejszy z nich to konsekwencja ostatnich licznych badań i pomiarów przeprowadzonych na Czerwonej Planecie. O tym obiekcie wiemy coraz więcej i kolejnym naturalnym krokiem, po wysłaniu sond i łazików, będzie zaplanowanie załogowej misji na Marsa. Wbrew temu, co słyszy się przy okazji misji Mars One, wcale nie będzie to łatwe przedsięwzięcie. Zwłaszcza, że najnowsze badania wskazują, że długie podróże kosmiczne mogą nieodwracalnie wpływać na funkcjonowanie mózgu człowieka (o czym na łamach gizManiaKa wkrótce). Mars nie jest celem zimnej wojny USA i Rosji, jak miało to miejsce z Księżycem. Dzisiaj już jest pewne, że potencjalna załogowa misja na Marsa będzie międzynarodowa (prawdopodobnie współpraca NASA i ESA). Ponadto Czerwona Planeta jest doskonałym miejscem na bazę wypadową do dalszych rejonów Układu Słonecznego, a nawet kosmosu. Wskazane będzie założenie tu kolonii.
Przechwycenie asteroidy
Na przechwycenie asteroidy ma chrapkę kilka prywatnych firm. Pozyskiwanie wody i surowców mineralnych z krążących w pobliżu ziemskiej asteroidy obiektów nie jest niczym niezwykłym. Nie mają do nich praw konkretne państwa czy organizacje. Każda firma potencjalnie może pozyskiwać złoża naturalne z asteroid i obiektów NEO. Takie ambicje ma m.in. firma Deep Space Industries, która chce sporo zarobić na „kosmicznym górnictwie”. Dla dobra ludzkości chce działać natomiast NASA, która ma zamiar przechwycić asteroidę w najbliższej przyszłości. Plan jest prosty. Przed 2020 r. NASA chce wysłać specjalnie opracowanego, 12-metrowego robota, który przechwyci i dostarczy blisko Ziemi asteroidę. Obiekt zostanie umieszczony na orbicie Księżyca, gdzie zostaną wysłani astronauci w celu jego zbadania. Jeżeli misja zakończy się sukcesem, przechwytywane będą kolejne asteroidy, początkowo w celach naukowych. NASA wierzy, że realizacja tego projektu może okazać się kluczowa w kontekście zagrażających naszej planecie obiektów z kosmosu.
Odkrycie alternatywnych wszechświatów
O tym, jak wiele potrafi Wielki Zderzacz Hadronów, wiedzą wszystkie osoby choćby w minimalnym stopniu interesujące się nauką. To dzięki temu największemu akceleratorowi cząstek na Ziemi udało się potwierdzić istnienie bozonu Higgsa, „boskiej cząstki”, która spaja cały Wszechświat. Wielki Zderzacz Hadronów miał małą przerwę w działaniu, ale już wznowił pracę. Co odkryje tym razem? Znaczna część środowiska naukowego największe nadzieje wiąże z odkryciem cząstek supersymetrycznych, które potwierdzą istnienie ciemnej materii. Ale to nie wszystko. Można spodziewać się, że do 2050 r. powstanie przynajmniej jeszcze jeden równie potężny akcelerator, a poziom wiedzy z zakresu fizyki cząstek elementarnych znacznie wzrośnie. Jeżeli te dwa czynniki zostaną spełnione, naukowcom może się udać wreszcie odkryć mikroskopijnych alternatywnych wszechświatów. Nie jest powiedziane, że za 30 lat będziemy spotykać się z alternatywnymi wersjami nas samych, ale już sama świadomość ich istnienia może zmienić nasze pojmowanie świata.
Wynalezienie „leku na raka”
„Lek na raka” to Święty Graal medycyny. „Lek na raka” w cudzysłowie, bo każdy lekarz wie, że nie uda się go nigdy stworzyć. Przynajmniej leku takiego, o jakim myśli przeciętny Kowalski. Cudownej pigułki, po zażyciu której wszelkie zmiany nowotworowe znikają bezpowrotnie. Taki lek nigdy nie powstanie. Wynika to z bardzo prostej przyczyny. Etiologia i mechanizmy powstawania poszczególnych nowotworów różnią się od siebie i wynikają z różnych czynników. Dlatego też inaczej leczy się czerniaka, a inaczej raka piersi. Na pojawienie się zmian nowotworowych mają wpływ predyspozycje genetyczne i czynniki środowiskowe. Nie sposób wyeliminować ich jedną, niewielką tabletką. Taktyki walki z nowotworami są różne, ale niemal wszystkie równie skomplikowane. Dlatego jeden lek na każdego raka nigdy nie powstanie. Ale jest niemal pewne, że za 20-30 lat pewne nowotwory nie będą istnieć lub będą w pełni wyleczalne. Medycyna już dzisiaj (przy wczesnej diagnozie i odpowiednim leczeniu) całkiem dobrze radzi sobie z wieloma z nich. Zakładając, że za trzy dekady lekarze będą dysponować niesamowitymi technologiami (zapewne w skali nano), nowotwory przestaną być traktowane jak „wyrok”, a zaczną jak zwyczajna choroba.
Edycja genów na porządku dziennym
Jak bardzo byśmy się przed tym nie bronili, nie uciekniemy przed manipulacjami genetycznymi. Każdego dnia na świecie rodzi się tak dużo dzieci z poważnymi chorobami genetycznymi, że zwykła altruistyczna chęć zmiany tego stanu rzeczy pcha naukowców na nieznane wody. Ostatnio głośno było o grupie chińskich naukowców, która jako pierwsza na świecie dokonała modyfikacji genomu ludzkich zarodków. Do eksperymentu użyto embrionów „niezdolnych do życia”, czyli takich, które i tak zostałyby zniszczone, bo nie rozwiną się z nich zdrowe dzieci. Badania miały na celu wykrycie i zmodyfikowanie genu HBB, który odpowiada za rozwój beta-talasemii, poważnej choroby genetycznej. Mimo, iż eksperyment był przeprowadzony w kontrolowanych warunkach, słusznym celu i bez jakiegokolwiek kontaktu ze zdrowymi embrionami, wywołał wiele kontrowersji. Niektóre bardziej prestiżowe magazyny naukowe odmówiły publikacji wyników chińskich uczonych. W przeciągu najbliższych 30 lat to na pewno się zmieni. Edycja genomu i eliminacja śmiertelnych chorób genetycznych daje ogromne możliwości, pozwalając przeżyć milionom osób na całym świecie. Jedyne z czym musimy się uporać to wątpliwościami etycznymi.
Budowanie wysokich na kilometr wieżowców
Z dnia na dzień zmienia się nie tylko cały świat, ale i nasza prywatne mieszkania. Wiele wskazuje, że do 2050 r. większość ludzkości będzie żyła w bardzo wysokich drapaczach chmur. Szacuje się, że za 30 lat na świecie będą przynajmniej 2-3 budynki o wysokości ponad 1 km! Mimo iż na ten moment brzmi to jak kiepski żart lub wizja rodem z filmu SF klasy „B”, znawcy architektury i urbanistyki przewidują, że takie rozwiązania będą koniecznością, by pomieścić przybywających na Ziemi ludzi. Pierwszy sięgający wysokości 1 km gigant powstanie w Arabii Saudyjskiej. Wieżowiec Kingdom Towers powstanie dzięki Bin Laden Group, konglomeratowi założonemu przez ojca byłego lidera Al-Kaidy. Budynek będzie miał co najmniej 999,7 m wysokości i tym samym przerośnie blisko o 200 m najwyższy obecnie na świecie drapacz chmur Burdż Chalifa w Dubaju. Budynek powstanie w mieście Dżudda, będzie zajmował 500 000 m kw. powierzchni, będzie ważył 900 000 ton, miał 200 pięter i 59 wind, w tym 5 dwupokładowych. Budowa Kingdom Tower potrwa co najmniej 5 lat i będzie kosztować 1,23 mld dol. To dopiero początek. W miastach przyszłości tak wysokie budynki będą na porządku dziennym.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.