Fifa to obecnie najlepsza gra piłkarska na rynku. Niestety, mimo swej niepodważalnej pozycji, w trakcie rozgrywki komputerowej, napotykamy na masę błędów i niedociągnięć, które potrafią skutecznie zniechęcić nawet najwytrwalszych graczy. Oczywiście, do wszystkiego można się przyzwyczaić, co nie zmienia faktu, że każdy mecz niesie za sobą odrobinę frustracji dla jednej ze stron. Przyczyn jest wiele, co postaram się udowodnić na poniższych przykładach.
Wygrać, czasami oznacza to samo, co przegrać…
Fifa Ultimate Team to najpopularniejszy tryb gry, w którym kompletujemy własny zespół marzeń, rywalizując z innymi graczami w aż 10 ligach. Teoretycznie, każdy sezon składa się z 10 meczy, w których staramy się zdobyć jak największą ilość punktów, co przekłada się później na osiągnięcia, takie jak: utrzymanie, awans lub mistrzostwo, za które przyznawane są nagrody w postaci monet. Oczywiście, zdarzają się sytuacje, kiedy już na kilka kolejek przed zakończeniem sezonu zespół utrzymuje się w lidze, zdobywa tytuł lub w najgorszym wypadku spada o klasę niżej (w takiej sytuacji nie dogrywamy pozostałych spotkań). Niestety, bardzo często wielu graczy pada ofiarą kiepskiego systemu, który często decyduje o losach całego sezonu.
Zazwyczaj podczas najważniejszego spotkania wyskakuje jeden z komunikatów: „Utracono połączenie z przeciwnikiem. Raport meczowy zostanie przebadany, aby określić wynik meczu. Jeśli połączenie zostało zerwane z Twojej winy, na Twoje konto zostanie zapisana porażka”, „Podczas nawiązywania połączenia z FIFA 14 Ultimate Team wystąpił błąd. Za chwilę wrócisz do menu głównego gry FIFA 14”. Jeżeli jest to ostatnia kolejka, to każdy z tych błędów automatycznie przekłada się na porażkę, a zarazem utratę cennych punktów. Na szczęście we wcześniejszych fazach sezonu, w takiej samej sytuacji (pierwszy z wymienionych błędów), mecz zostaje powtórzony (najczęściej już z innym przeciwnikiem) lub otrzymujemy 3 pkt (pod warunkiem, że przed pojawieniem się błędu strzeliliśmy więcej goli od rywala).
Drugi komunikat natomiast, niestety zawsze kończy się utratą punktów, niezależnie od tego w jakiej fazie sezonu jesteśmy i czy w danym momencie wygrywaliśmy. Podsumowując krótko – na cały sezon poświęcisz ponad 2 godziny swojego czasu, a na końcu i tak może okazać się, że fatalny system zrobi Ci psikusa, pozbawiając Cię monet, a co najważniejsze celów, o które walczysz. Frustrujące, prawda?
„Mecze wyjazdowe? Nie, nie, podziękuję!”
Kolejny aspekt w FUT, który wydaje się trochę niezrozumiały. Dlaczego nie zadbano o to, by sezon podzielić uczciwie na mecze domowe i wyjazdowe (równą liczbę)? Obecny system pozwala rozgrywać wszystkie spotkania na swoim stadionie. Co więcej, sam znalazłem się w podobnej sytuacji – rozegrałem wszystkie mecze u siebie, kompletnie nie ingerując w wybór. Podobnie miał mój przyjaciel, który w przeciwieństwie do mnie skazany był na wieczne wyjazdy. Może się czepiam, jednak ma to znaczenie w kontekście nie tylko samego przyzwyczajenia (u siebie teoretycznie powinno grać się łatwiej), ale i zmiennej pogody oraz kąta kamery, które nie koniecznie każdemu muszą odpowiadać.
Taktyka – kopnij, biegnij, wrzuć na tura, 1:0
Najlepsze mecze rozgrywa się w najwyższych ligach, gdzie poziom trudności jest już znacznie wyższy niż na początku naszej przygody. Wielu graczy prezentuje solidne umiejętności, dlatego ewentualne porażki nie bolą tak bardzo. Niestety, niektórzy „plejerzy” preferują styl, który niesamowicie drażni zarówno mnie, jak i innych entuzjastów. Opiera się on na dwóch szybkich skrzydłowych i napastniku, który świetnie gra w powietrzu. Z pewnością zauważyliście, że w Fifie bramki z dośrodkowań padają stosunkowo często, za często. Wystarczy dobiec do linii końcowej i odpowiednio dorzucić futbolówkę, a tam czyha już jeden z „turów”, który praktycznie zawsze wykończy akcję precyzyjnym strzałem z główki.
Czas to pieniądz… a raczej coinsy!
Specjalnie na potrzeby tej publikacji zagrałem mecz w trybie „Sezony”, aby udowodnić, że grając na czas można zyskać nie tylko korzystny wynik, ale i wyprowadzić z równowagi swojego przeciwnika. Tak więc, w 11 minucie objąłem prowadzenie i od tego momentu zacząłem grać na czas. Mój rywal nie stworzył od tej chwili żadnej sytuacji. Oczywiście, zdarzało się, że traciłem piłkę, zastawiając się w narożniku boiska, ale mimo to zyskiwałem bardzo wiele cennych minut, które przybliżyły mnie do końcowego celu, a więc 3 punktów.
Korzystałem również z okazji, aby przedłużać szybkie wyrzuty z autu – można zyskać ok. 3 minut przy jednorazowym wrzuceniu piłki z rąk spoza boiska – miałem takich autów ok. 8, co przełożyło się na ok. 25 minut w grze – czyli prawie 1/3 całego spotkania!
Takie zagrywki bardzo frustrują przeciwników, którzy zaczynają brutalnie faulować. Akurat w tym spotkaniu żaden z piłkarzy nie otrzymał czerwonej kartki, co nie zmienia faktu, że w podobnych sytuacjach często takie kary się pojawiają. Co najlepsze, sędzia maksymalnie przedłuża mecz jedynie o 5 minut, dlatego warto zadać sobie następujące pytania: gdzie sens? Gdzie logika?
Prostopadłe „zagrania”
Osobiście, bardzo lubię grać prostopadłymi podaniami – zarówno płaskimi, jak i górnymi. Osoby, które grają już długo w tę grę, mogą korzystać z ulubionych schematów zagrań, których w Fifie nie brakuje (oponentów chyba najbardziej trapią wysokie, prostopadłe podanie do zawodnika na dobieg, zaraz po rozpoczęciu gry ze środka – często zakończone bramką). Dlatego trudno oprzeć mi się wrażeniu, że w rzeczywistości żadne z tych zagrań nie miałoby szans powodzenia (szczególnie te idealne dogrania do nogi rzucone przez całe boisko). Co ciekawe, wiele osób zwraca również uwagę na bardzo istotny szczegół, z którym trudno się nie zgodzić. Łatwiej zagrać z półobrotu górą niż po ziemi. Może czepiam się szczegółów, ale coś w tym jest…
Spalone, których nie było…
Zdarzają się sytuacje, kiedy zawodnik, do którego staramy się dograć piłkę nie był na spalonym i doskonale widzimy to na powtórce. Oczywiście odnosząc to do realiów, takie sytuacje się zdarzają, ale z drugiej strony, w Fifie działa to tylko w jednym kierunku (a powinno w dwóch). Niestety, na korzyść napastnika nie widziałem jeszcze pomyłek sędziowskich, i właśnie w tym cały problem.
Piłką muru nie przebijesz
Rozegrałem w FUT ponad 1000 spotkań, w tym czasie z bezpośrednich rzutów wolnych strzeliłem jedynie ok. 10 bramek i straciłem tylko 1. Uważam, że stałe fragmenty gry powinny być trochę bardziej dopracowane, ponieważ łatwiej uderzyć na bramkę z dalszej odległości niż tuż przy linii pola karnego. Oczywiście, nie chodzi o to, by co rzut wolny wpadała bramka, ale biorąc pod uwagę jak mało piłek ląduje w siatce jest to zastanawiające.
Ekwilibrystyka w defensywie
Kolejny absurd i schemat, który psuje realizm. Długie, prostopadłe podanie kierowane na napastnika, walka biegowa z obrońcą i przewrotka defensora… Ok, rozumiem, że raz na jakiś czas obrońca może efektownie wybić piłkę, oddalając zagrożenie, ale zrobiono z tego niesmaczny, powtarzalny schemat, który nadaje Fifie uroku brazylijskich plaż, na których gra się w siatkonogę.
Teatralne zagrywki bramkarzy
Są również takie sytuacje, kiedy piłka po prostu leci i płacze (zazwyczaj po strzale lobem), a bramkarz stojąc na linii bramkowej teatralnie przerzuca futbolówkę nad poprzeczką. Oczywiście, są to już tylko detale, ale one również wpływają na realizm całości.
Na przestrzeni lat Fifa zmieniła się nie do poznania. Mimo to, wciąż jest wiele elementów, które warto byłoby dopracować. Na horyzoncie powoli majaczy już nowy sezon. FIFA 15 wkrótce pojawi się w sklepach. Czy warto po nią sięgnąć? Osobiście pewnie poczekam na moment, kiedy cena zejdzie do 100 zł, ponieważ uważam, że wydawanie 200 zł za grę, która niewiele się zmieniła (przynajmniej tak wynika z zapowiedzi) mija się z celem. Co nie zmienia faktu, że Fifa jest obecnie najlepszą grą piłkarską na rynku i w tym temacie zapewne (przynajmniej w najbliższym czasie) nic się nie zmieni.
Ceny w sklepach
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
@Andre Inacio Tarsycjusz Golebski
z PESem jest troche problemów, od 2009 do właściwie 2013 nie dał rady nawiązać konkurencji do FIFA’y mimo że Fifa 2008 i 2009 nie były wcale dobre.
Lata 2010-2012 to totalna posucha ze strony PESa, dopiero ostatnio coś się ruszyło, pytanie.. co będzie dalej.
Przepraszam, ale co się stało z serią PES’ą? Moim zdaniem oni zawsze na głowę bili FIFĘ pod względem grywalności i realizmu mechaniki gry. Poza tym obecny PES jest bardziej dynamiczny i zdecydowanie mniej zręcznościowy od FIFY. Chyba że dla Ciebie wyznacznikiem jest ilość licencji, bo to był zawsze flagowy argument FIF’boyów.
Fakt, moje przeoczenie, dzięki za czujność 😉
Strasznie kole w oczy, więc napiszę:
ilość => Niepoliczalne (kg, l, itp.)
liczba => Policzalne (dwa, dziesięć, itp.)
Gole, punkty, coiny, itp. nie zdobywamy ani na kilogramy ani na litry, więc: liczba 🙂