Pomysł połączenia motoru z rowerem zaowocował motorowerem (a jakże); jest to konstrukcja mająca na karku parę lat. Greyp Bikes pokazał jednak bardzo ciekawą propozycję.
G12 wygląda jak rasowy rower downhillowy, z tą różnicą, że w zamkniętej obudowie ramy znalazł się silnik elektryczny, który potrafi rozpędzić rower do 60 km/h i napędzać go przez 120 km do pełnego rozładowania baterii. Nie jest to także problemem, gdyż baterię znowu naładujemy w zaledwie 80 minut przez zwykłe gniazdko 220 V, a po naładowaniu ruszymy w trasę, odblokowując rower przez wbudowany czytnik linii papilarnych.
Z rowerów wyczynowych zaczerpnął też on kierownicę i w pełni amortyzowane zawieszenie, a także tarczowe hamulce z przodu i z tyłu. Ciekawostką jest także fakt odzyskiwania energii z hamowania, które odbywa się na tylnym kole.
Pojazd ten jest niestety przeznaczony jedynie dla zamożnych eko-ludzi. Cena ma bowiem wahać się od 6 do 8 tysięcy euro, a jest to wartość całkiem konkretnego motocyklu lub roweru bardzo wysokiej klasy.
Poniżej prezentacja:
Źródło: The Verge
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.