O lodówce integrowanej z Facebookiem słychać już od dawna. Po pierwszych plotkach internauci wyśmiewali możliwości „zalajkowania” danego rodzaju sera, soczku o określonym aromacie czy polędwicy podwawelskiej z pobliskiego mięsnego. Żarty mogą jednak niedługo zamienić się w rzeczywistość, bo coraz więcej producentów prowadzi badania w tym właśnie kierunku. Cyfryzacji przestrzeni, w której do tej pory analogowy chleb kroiłeś analogowym nożem.
Mądry sedes
Nie chodzi tylko o współpracę ze społecznościówkami, ale o generalne zapewnienie łączności nawet tym sprzętom, których nigdy byś o to nie podejrzewał. No bo po co komu toaleta z Wi-Fi? Discovery radośnie zauważa na firmowym blogu, że taki wynalazek może znaleźć zastosowanie w domowej medycynie. Gdy po charakterystycznym „chlupnięciu” wykryje groźne nieprawidłowości – powiadomi Twojego lekarza. Teorie potwierdza portal Phys, podając kilka przykładów japońskich konstrukcji sprzed trzech lat. Tego typu dywagacje pozostają w dalszym ciągu w sferze hipotetycznej, ale sama realizacja byłaby możliwa już teraz. Zaplecze techniczne jest co najmniej dostateczne.
Problemem jest cena, bo nie każdy chciałby zapłacić za muszlę klozetową kilka tysięcy dolarów. Niełatwo będzie też znaleźć lekarza, który z entuzjazmem połączyłby swój smartfon z Twoim nowym nabytkiem.
Lodówka z Wi-Fi…
Kolejnym przykładem dziwnego na pierwszy rzut oka smart-urządzenia może być lodówka. Co ciekawe, takie już na rynku istnieją – w zeszłym roku jedną pokazał Samsung, a na tegorocznym CES swój produkt zaprezentowało LG.
Ta pierwsza nosi oznaczenie RF4289, jest wyposażona w moduł Wi-Fi, ośmiocalowy ekran z podświetleniem LED-owym i pełną integrację z niektórymi usługami znanymi ze smartfonów. Do nich producent zaliczył m.in. kalendarz Google’a, prognozę pogody, połączenie z serwisem dostarczającym przepisy wszelkiej maści. Dostaniesz tu również feed z wiadomościami od Associated Press, aplikację Pandory i Picasy. Na dotykowym monitorze możesz ponadto zostawić wiadomość dla rodziny (coś w rodzaju cyfrowych karteczek samoprzylepnych) albo zatweetować do znajomych.
Cena? Trzy i pół tysiąca dolarów. Przeznaczenie? Całkiem szeroko zakrojone. Serio.
… i cały kuchenny ekosystem
LG, któremu wyżej poświęciłem tylko pół zdania, poszło o krok dalej. Wprowadziło w Australii do sprzedaży smart-lodówkę, smart-kuchenkę i smart-pralkę. Co więcej, te dwa pierwsze sprzęty potrafią ze sobą doskonale kooperować. Możesz sobie na przykład ściągnąć odpowiednią aplikację na Androida, dzięki której będziesz wiedział, czego w Twojej lodówce brakuje. Otrzymasz notyfikację, gdy któryś z produktów zbliży się niebezpiecznie blisko do końca daty przydatności do spożycia. A jeśli przyjdzie Ci na przykład do głowy, żeby pobawić się w Okrasę czy Pascala, to też masz taką możliwość. Przepis ściągnięty na lodówkę (tak, dobrze czytasz) zostanie jednocześnie przesłany do kuchenki – tak, żebyś instrukcje miał zawsze przed oczyma. Żebyś nie spaprał kurczaka w pieczołowicie zwijanym pergaminie, nie spalił parmezanu i nie wymieszał suszonych pomidorów ze zbyt dużą ilością czosnkiem.
Kolejna propozycja to niepsująca się pralka z tetheringiem. Urządzenie wzbogacono o tryb Smart Diagnosis, który odpowiada za uprzedzanie swojego właściciela o ewentualnych problemach. Krótko mówiąc sprzęt ma sam przewidzieć, kiedy i w jaki sposób dozna usterki. Jak już odpowiednią wyprognozuje, to nie omieszka Cię o tym poinformować, byś miał wolną rękę do podjęcia radykalnych działań. Możesz poprawić szlauch. Zamknąć zawór. Śrubkę dokręcić.
Jeszcze bardziej intrygujące wydaje się obserwowanie statusu prania na kompatybilnym telewizorze, rzecz jasna tego samego producenta. Celem wspomnianego jest zniwelowanie frustrujących wizyt w łazience i ciągłe upewnianie się, czy pralka jeszcze pierze, czy może prać już przestała. Według LG tego rodzaju rozterki są pieśnią przeszłości. Wystarczy wziąć pilot (albo smartfon, tablet, komputer, ultrabook, hybrydę i Bóg wie co jeszcze), uruchomić dedykowany kanał i podejrzeć postęp prac.
Trzy grosze polskiego milionera
Zygmunt Solorz-Żak, właściciel Polsatu, Cyfrowego Polsatu, ipli i Polkomtela (sieć Plus) ostatnio skupił się na idei tzw. inteligentnego domu. Mógłbyś w takowym za pomocą smartfonu sterować dosłownie wszystkim. Absolutnie wszystkim, od klimatyzacji począwszy, przez sprzęt AGD i RTV, światła, okna, rolety, a skończywszy na obserwowaniu kamery zainstalowanej w pokoju raczkującego niemowlaka. Do tego na jednym rachunku dostajesz podsumowanie kompletu mediów: telefonu, internetu, telewizji i prądu.
Biznesmen planuje przede wszystkim ograniczyć koszty początkowej inwestycji, które obecnie wynoszą ponad sto tysięcy złotych dla jednego gospodarstwa. Więcej powiem – chce je zredukować do takiego stopnia, by na instalację stać było przeciętnego przedstawiciela klasy średniej. Obecnie istnieje sporo firm zajmujących się automatyzacją tego rodzaju, ale żadna nie zrealizuje projektu za kwotę mniejszą, niż wymieniona.
Może to brzmi śmiesznie, ale jest przydatne
Im się dłużej nad tym zastanawiam, tym bardziej nieuniknione wydaje mi się wprowadzenie wszystkich smart-sprzętów do naszych domów. Stopniowo, oczywiście. Na razie ledwo przyzwyczailiśmy się do tego, że Teleexpress można oglądać na telefonie, śledzić na mapie dojeżdżającą pod dom taksówkę czy „grać w grę”, która jeszcze nie tak dawno wymagała najlepszej klasy peceta.
Jednocześnie ilość pojedynczych urządzeń z Wi-Fi rośnie w zastraszającym tempie, dlatego też integracja ich wszystkich w płynnie działającą całość wydaje się naturalnym następstwem. Zwykłą koleją rzeczy.
Postępem.
Problemem w dalszym ciągu pozostaje wysoka cena – ale jest to identyczne zjawisko, jak w przypadku pierwszych, dotykowych telefonów, pierwszych komputerów nowej generacji czy choćby kart pamięci, które jeszcze parę lat temu potrafiły kosztować krocie. Z czasem ilość pieniędzy, jaką trzeba wyłożyć na „mądrą” lodówkę będzie niemal niewiele większa od sumy potrzebnej do kupna lodówki „głupiej”. Którą wtedy wybierzesz?
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Oglądając stare filmy since fiction dziwiliśmy się na widok telefonu komórkowego czy dotykowego ekranu. Dziś nie umiemy bez nich żyć. Mamy inteligentne pralki, lodówki i piekarniki. Co będzie dalej? Kibelek zsynchronizowany z internistą? Czemu nie.
Zakłócanie, zagłuszanie – aby to zrobić musisz podejść do domu i to blisko. Inteligentny dom jest zabezpieczony – bariery mikrofalowe ( film : http://www….ikrofalowe ). Nie masz takiej mocy – trzeba samemu kupić piwko 🙂
Pasmo WiFi należy do krótkofalowców. Jeśli tylko będą mieli ochotę, mogą zakłócać WiFi/Bluetooth i nikt nie może im nic zrobić. Ultimatum, kratka piwa albo żegnaj inteligentny domku sąsiada.
A ja powtarzam:
Smart-urządzenie
Dumb-user
Nie kolego, jesteś „dumb user” jeśli kupujesz coś i z tego nie korzystasz bo nie umiesz. Po podłączeniu kompa, telefonu i telewizora do jednej sieci wi-fi jestem bardzo zadowolony z możliwości oglądania filmu z kompa na telewizorze i nawet nie muszę wstawać żeby wyłączyć kompa bo mam team-viewer’a. Jestem głupi bo korzystam z możliwości sprzętu który posiadam? Który to sprzęt wybrałem właśnie do tego celu? Wydaje mi się że właśnie na odwrót. A jak by mi telewizor pokazał że pranie się skończyło i zdążę je rozwiesić zanim się żona się wkurzy to tylko na plus.
Dzieciak wypił Ci mleko, wchodzisz do domu i dupa blada kawy/kakao(czy czegoś) już nie zrobisz a tak dostaniesz wiadomośc na komórkę i nie musisz specjalnie wychodzić z domu. A zaoszczędzony czas można poświęcić rodzinie/siłowni czy innemu hobby. Tylko głupek nie nie idzie z postępem.
Ja i tak nie mam zasięgu wi fi w łazience…
to dociągnij sobie kabel 😛
ciekawy, dający do myślenia artykuł. Autor ma rację, że wszystko zmierza w stronę bycia „smart” ale oglądając film Terminator czy Matrix trochę to zaczyna być przerażające..
a tak nawiasem mówiąc ciekawe kiedy papier toaletowy zmieni się w e-papier. 😉
e-papier mozesz wyswietlac na nim fid z facebooka, a nastepnie podetrzec sie tablica osoby ktorej nienawidzisz 😀
tablicą? raczej zdjęciami. 😛 a później klikasz like it.
Paniczu, mozna i tak. Jak kto lubi 🙂