Facebook.com/us. Ten adres jeszcze przez wiele tygodni będzie spędzał mi sen z powiek. Nowo utworzona, zdigitalizowana wersja Ciebie i Twojego związku jest dostępna dla wszystkich, którzy mogą pochwalić się odpowiednim statusem na Facebooku.
Jak tak dalej pójdzie, to będę musiała rzucić mojego męża przez FB tylko po to, żeby pozbyć się tej strasznej strony.
To słowa Emmy Barnett, dziennikarki The Telegraph. Ma całkowitą rację, bo wystarczy spojrzeć na tablicę, gdzie te „zwykłe, najzwyklejsze” komunikaty o związkach mogą powodować dreszcze. Doskonale widać, kiedy ktoś się z kimś kłóci.
Widać, kiedy zrywają.
Widać, kiedy do siebie wracają.
Teraz, na stronie facebook.com/us, otrzymujemy agregat związkowych wiadomości. Jedni postrzegają tę funkcjonalność jako coś absolutnie dziecinnego, drudzy jako zakłócenie prywatności. Jeszcze inni jako najzwyklejszą paranoję.
Ale, jak słusznie zwraca uwagę CNN, wystarczy zerknąć na historię Facebooka, skierować wzrok w stronę tzw. Friendship Pages. Pokazują one, co Ty i Twój przyjaciel macie wspólnego i są integralną częścią społecznościówki od ponad dwóch lat. Żeby się do nich dostać, wystarczy wejść na tajmlajn znajomego i wybrać Zobacz przyjaźń.
Prawdziwym problemem jest niemożliwość usunięcia funkcji par. Jeśli jesteś w związku na Facebooku, to z automatu otrzymasz stosowną konstrukcję pod adresem /us. Jedyne, co można zrobić, to w ograniczonym stopniu kontrolować zawartość takiej witryny.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Życie się kończy:)