- « Poprzedni
- 2/2
- Następny »
Gadające kartony
Jaki jest najbardziej skuteczny sposób, by skłonić kogoś do bardziej ekonomicznego korzystania ze sprzętów AGD? Jeżeli wasza odpowiedź brzmi: „wizerunki zwierząt namalowane na mówiących kartonach na mleko”, to w Japonii powinno się wam spodobać, choć zanim zabookujecie bilet do Tokio pewnie rozsądnie byłoby także zadzwonić do zaufanego psychoanalityka. W każdym bądź razie – oto właśnie chodzi z Fridgezoo. Te kartonowe zwierzątka trzyma się w lodówce, a kiedy ta zostanie otwarte, zabawki zaczynają mówić. W wachlarzu wypowiadanych zdań znajduje się między innymi pouczenie dotyczące trzymania chłodziarki otwartej przez zbyt długo.
Face Bank
Wydawać by się mogło, że skarbonka to taki przedmiot, który ciężko jakoś specjalnie udziwnić – chyba, że supernowoczesny sejf też uznamy za rodzaj skarbonki. Jak się okazuje, nie ma takiej rzeczy, której Japończycy nie potrafiliby przerobić na zabawkę, od której bardziej niepokojąca jest już chyba tylko laleczka Chucky (albo manekin-android). Face Bank to elektroniczna skarbonka wyposażona w twarz i „przeżuwająca” podawane jej monety. Oczywiście gdyby robiła to cicho byłaby zbyt mało absurdalna jak na japońskie realia, w związku z tym przy jedzeniu pieniędzy wydaje też dziwaczne dźwięki.
Telefon przyszłej mamy
Ustaliliśmy już, że Japończycy to naród kompletnych pracoholików. Dotyczy to rzecz jasna obu płci w jednakowym stopniu. Chcielibyśmy w związku z tym napisać, że nic dziwnego nie ma w tym, iż Japonki z przepracowania zapominają kiedy mają dni płodne, ale jakoś nie potrafimy. W każdym bądź razie, najwyraźniej coś w tym musi być, bo NTT Docomo w 2006 roku wypuściło na rynek telefon, który przypominał właścicielce o owulacji, a potem o najlepszym momencie na seks w celach rozrodczych. Poza tym, komórka miała jeszcze wbudowaną książkę kucharską. Kazimiera Szczuka pokochałaby ten telefon.
Trójnóg dla zmęczonych
Pamiętacie jak pisaliśmy o idiotycznych amerykańskich podaniach do urzędu patentowego? Jednym z pomysłów, które uznaliśmy wtedy za szczególnie bezużyteczne była podpórka pod głowę, przeznaczona do umieszczenia nad pisuarem. To co Amerykanie wymyślili, Japończycy postanowili wprowadzić w życie, choć w trochę innej formie. Ich trójnóg, mający być podporą dla zmęczonych, to mobilny sprzęt (o ile można tak określić przyrząd wielkości wieszaka na płaszcze), służący do podtrzymywania głowy w wygodnej pozycji, gdy jesteśmy tak śpiący, że nie potrafimy ustać. Zaiste praktyczne.
Napalony pies USB
Macie zbyt wiele wolnych portów USB? Tak wiele, że aż nie wiecie co z nimi zrobić? Ciężko nam wyobrazić sobie podobny stan rzeczy, ale jeśli już by wystąpił, to Japończycy jak zwykle przychodzą z pomocą. Objawia się ona pod postacią ruchomego, plastikowego pieska, który po podłączeniu do gniazda USB może… zgwałcić wasz komputer. I… to by było na tyle. Humping dog USB nie ma żadnych dodatkowych funkcji. Nie działa jako pamięć flash, adapter Wi-Fi, nie działa jako nic. Na Amazonie można ten wynalazek dostać za 12 dolarów – mniej więcej tyle co pendrive o pojemności 16 GB. Albo pół litra dobrej wódki, żeby zapomnieć o tym co tu widzieliście.
- « Poprzedni
- 2/2
- Następny »
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.