Przeszukując zagraniczne serwisy w poszukiwaniu newsów na temat najnowszych urządzeń i usług z branży mobilnej, telewizyjnej, czy komputerowej, często można natrafić na dość specyficzne wynalazki. Po przeczytaniu newsa/artykułu na ich temat człowiek często czyta tekst jeszcze raz, bo nie wierzy w to, co przed chwilą dotarło do jego mózgu. A po kolejnej lekturze zadaje sobie szereg różnych pytań. Często okazuje się jednak, iż owe przedziwne urządzenia mogą się okazać bardzo przydatne. Przynajmniej część z nich.
Jeżdżące buty SpnKix
Na początku zestawienia ląduje gadżet, na który trafiłem pod koniec ubiegłego roku – samojezdne buty. Autorem projektu o nazwie SpnKix jest Peter Treadway, pracujacy nad urządzeniem przeszło pięć lat (w tym czasie stworzył podobno 30 prototypów jeżdżących butów). Teraz chciałby ruszyć z produkcją finalnego modelu. W tym celu musi jednak zgromadzić odpowiednią sumę pieniędzy.
Produkt SpnKix jest czymś w rodzaju rolek/wrotek wyposażonych w silnik z akumulatorem. Użytkownik może sterować butami za pomocą bezprzewodowego pilota. Maksymalna prędkość, jaką osiąga gadżet to około 16 km/h. Bateria wystarcza na przejechanie od 3 do 5 km, a jej ładowanie trwa dwie godziny (akumulator można wyjmować, więc łatwo wymienić go na inny i „podróżować” dalej).
Do końca stycznia Treadway zamierza zebrać 25 000 dolarów, które pozwolą mu wystartować z masową produkcją. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to pierwsze buty pojawią się w sprzedaży w marcu 2012 roku. Osoby pragnące wesprzeć projekt, mogą zamówić u Treadway’a przynajmniej jedną parę jeżdżących butów. Zwyczajny model kosztuje 375 dolarów, a model wypasiony (czyli czarny) 950 dolarów.
Latający dywan
Pozostajemy w sferze pojazdów przyszłości. Amerykańscy naukowcy pracujący w laboratorium Princeton University stworzyli latający dywan. Póki co jest to niewielki gadżet w żadnym stopniu nieprzypominający dywanu, ale tak nazwano ten intrygujący projekt. Nad pracami czuwa Noah Jafferis, który przyznał, iż póki co osiągnięcia wynalazku nie są oszałamiające (przemieszcza się z prędkością jednego centymetra na sekundę), ale ponoć już trwają prace nad kolejnym modelem zdolnym do przemieszczania się ze sto razy większą prędkością.
Wynalazek porusza się dzięki zastosowaniu specjalnego plastiku i materiału pizoelektrycznego. Jeśli dodamy do tego niewielkie kieszenie wypełnione powietrzem, to otrzymamy produkt zdolny do falowania, a co za tym idzie przemieszczani się. Nad tym wynalazkiem także pracowano pięć lat, ale w przeciwieństwie do butów nie jest on w stanie przetransportować człowieka (do tego byłby potrzebny dywan o wielkich rozmiarach). W najbliższych latach raczej nie zobaczymy gadżetów tego typu w transporcie, ale być może znajdą one zestosowanie w projektach kosmicznych jako sprzęt do badania powierzchni innych planet.
Parrot AR.Drone 2.0
Kolejny latający produkt stworzyła firma Parrot. Na targach CES 2012 jej przedstawiciele zaprezentowali AR.Drone 2.0, którym można sterować za pomocą smartfonu. Pracownicy Parrot zapewniają, że w porównaniu do swego poprzednika, model 2.0 otrzymał lepsze moduły i oprogramowanie. Gadżet doczekał się kamery, umożliwiającej nagrywanie wideo w formacie HD i przekazywanie go w czasie rzeczywistym.
Obudowa urządzenia została odpowiednio wzmocniona, dzięki czemu nie ulegnie ona poważnym uszczerbkom przy zderzeniu z ziemią lub innymi obiektami. Użytkownik może wyznaczyć dronowi kurs lotu i uruchomić program nagrywania – sprzęt zapisze wszystko to, co minie na swej trasie. Zarządzanie sprzętem stało się ponoć łatwiejsze za sprawą wmontowania magnetometru. Urządzanie powinno pojawić się na rynku w drugiej połowie bieżącego roku w cenie około 300 dolarów.
HOSPI-Rimo
Na naszej liście pojawią się teraz urządzenia stworzone przez firmę Panasonic. Ponoć powstały one w roku 2009, ale niedawno doczekały się poważnych zmian i poprawek, które przybliżają je do wykorzystania w życiu codziennym. Producent zapewnia, iż zaprezentowane maszyny mogą się okazać bardzo przydatne w przypadku ludzi z ograniczonymi zdolnościami ruchowymi.
Na poczatek robot HOSPI-Rimo, który może być stosowany zarówno w domu, jak i w szpitalu. Wśród jego zadań można wymienić m.in. podawanie lekarstw, czy wzywanie opieki w razie potrzeby. Maszyna może się przemieszczać po zaprogramowanej wcześniej trasie, ale istnieje też opcja sterowania zdalnego.
Hair-Washing Robot
Hair-Washing Robot to zaawansowana technologicznie maszyna do mycia włosów. Choć na samym myciu się nie kończy. Robot moczy włosy użytkownika, myje je szamponem, który następnie spłukuje, a potem może wysuszyć włosy. W tym samym czasie robot masuje głowę za pomocą specjalnych palców (posiadają sensory umożliwiające regulację siły masażu, ale można ja ustawić samodzielnie). Z masażu da się też skorzystać bez konieczności mycia włosów. Sprzęt tego typu może być wykorzystywany w szpitalach, czy domach opieki, ale z czasem pewnie znajdzie się dla niego miejsce w domach prywatnych i salonach fryzjerskich.
RoboticBed
RoboticBed to jak sama nazwa wskazuje hybryda robota i łóżka. Urządzenie może pełnić zarówno rolę wygodnej leżanki, jak i wózka inwalidzkiego. Sterowanie maszyną jest ponoć bardzo proste i użytkownicy nie mają większych problemów z opanowaniem tej kwestii. Umożliwia to intuicyjny interfejs oraz wprowadzenie zmian zaproponowanych przez pacjentów, lekarzy i rehabilitantów. Ostateczna wersja urządzenia to podobno strzał w dziesiątkę, który mógłby ułatwić życie wielu osobom.
PowerTrekk
Gadżet PowerTrekk to efekt pracy pewnej szwedzkiej firmy myFC. Jego zadaniem jest wytworzenie energii elektrycznej tam, gdzie jest o nią trudno. Sprzęt nie należy do dużych (waży 240 g) i trochę przypomina mydelniczkę albo pojemnik na kanapki. Jednak to nie jego wygląd robi największe wrażenie, lecz możliwości zawarte wewnątrz. PowerTrekk zaprezentowano już w ubiegłym roku, ale pokazywano go także na zakończonych niedawno targach CES 2012.
Sprzęt wykorzystuje krzemek sodu pakowany w specjalne kartridże (jeden kosztuje 4 dolary) oraz ciecz, którą akurat będziemy mieli pod ręką (najprostszym rozwiązaniem jest oczywiście woda). Po połączeniu obu substancji powstaje wodór, wykorzystywany następnie do produkcji energii elektrycznej. Producent przekonuje, iż jeden kartridż wystarcza do dwukrotnego naładowania iPhone’a.
PowerTrekk stworzono z myślą o miłośnikach dalekich wypraw w rejony nieskażone cywilizacją (choć tu pojawia się pytanie, po co takim ludziom urządzenia elektroniczne?). Produktem ubocznym całego procesu produkcji energii jest para wodna, więc nie doprowadzi ono do skażenia środowiska. Gadżet jest ponoć wodoodporny i nie rozpadnie się przy pierwszym upadku. Mankament urządzenia stanowi fakt, iż działa ono w temperaturze od +5 do +30˚С. Za przyjemność tego typu trzeba będzie zapłacić około 200 dolarów.
Peleryna niewidka
Na koniec wynalazek, który można by wsadzić do jednego worka z latającym dywanem – peleryna niewidka. Materiał stworzyli naukowcy z Teksasu zatrudnieni przez Uniwersytet w Dallas. Produkt wykonano ze specjalnych nanorurek i zanurzono go w wodzie (w doświadczeniu ją podgrzano). Wykorzystano w tym przypadku zjawisko mirażu, które w mniejszym lub większym stopniu znamy zapewne wszyscy. Wspomniany materiał jest niezwykle cienki (grubość zaledwie jednej cząsteczki). Nie muszę chyba pisać, iż prace nad nową technologią znajdują się na bardzo wczesnym etapie i potrzeba sporo czasu i pieniędzy, by wyniki nabrały realnych i zadowalających kształtów. Możliwe jednak, iż za kilka lat będziemy sobie wręczać dość osobliwe prezenty – ubrania, dzięki którym staniemy się niewidzialni dla innych ludzi.
Źródła: Compulenta, Onliner, Torg, Engadget, CNET
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.