Kwiecień obrodził w mnóstwo ciekawych projektów. Spośród wszystkich gadżetów, o których pisaliśmy na łamach GizManiaKa, bardzo ciężko było wybrać te 5 najbardziej odjechanych, pomysłowych lub intrygujących. Ale udało się: przed wami kolejna odsłona ManiaKalnego Miesiąca – na pewno się nie zawiedziecie.
Pat Says Now Body Mouse
Żeby zaprojektować ciekawy gadżet, wcale nie trzeba niesamowitej technologii, laserów, mieczy świetlnych i 3D. Czasem wystarczy tylko niezły pomysł i odwaga (albo odpowiednie fundusze) by wprowadzić go w życie. Obydwa te elementy są dla firmy Pat Says Now bardzo charakterystyczne, toteż nikt nie powinien się dziwić, że Body Mouse, opisana na GizManiaKu 22. kwietnia, to właśnie projekt tej spółki.
Pat Says Now potrafi zaskoczyć. Produkcja myszy komputerowych o wyjątkowo specyficznym kształcie to ich domena. Ale Body Mouse to projekt wyjątkowy nawet jak na szalonych designerów tej firmy. W końcu niecodziennie możemy poklikać sobie w plastikowy biust podczas użytkowania komputera (szczerze powiedziawszy, to chyba nawet całkiem dobrze o nas świadczy). A właśnie szansę na coś takiego daje ten produkt. Body Mouse ma kształt kobiecego torsu, a rola prawego i lewego przycisku została przydzielona pokaźnym uwypukleniom, mającym imitować piersi. Większość modeli myszki od Pat Says Now jest przyodziana w sportowe koszulki, ale wydano również limitowaną edycję, na której znajduje się tylko bielizna. W sam raz na prezent dla jakiegoś kompletnego geeka. A dyskretnie można też zamówić drugi egzemplarz i samemu klikać sobie, kiedy nikt nie patrzy. Body Mouse można kupić za 24.90 euro. Co ciekawe, limitowana wersja w staniku i majtkach jest do nabycia dokładnie w tej samej cenie.
LED Binary Watch
O zegarkach w kwietniu mogliście u nas przeczytać całkiem sporo. Prezentowaliśmy wiele ciekawych, nowych modeli, a poza tym była też lista 10-ciu wyjątkowo stylowych czasomierzy. W tym też takich, na które trzeba pracować 2 dekady, żywiąc się tylko ryżem i sucharami. Ale nie brakuje też zegarków mniej kosztownych, za to podobnie odjechanych . Najlepszym przykładem na to jest właśnie LED Binary Watch. O tym, że ten model znalazł się w ofercie sklepu ThinkGeek mogliście przeczytać w połowie miesiąca.
Środowiska ManiaKalno-informatyczne mają to do siebie, że są niesamowicie hermetyczne. Nic w tym dziwnego – w końcu kto przy zdrowych zmysłach rozumie dowcipy informatyków? Wiele osób może mieć też problem z poznaniem się na genialnym zegarku LED Binary Watch, ale to nic. Z takim urządzeniem na nadgarstku możemy jasno dać wszystkim wokół znać, że mają do czynienia z najprawdziwszym geekiem. W miejsce tradycyjnej tarczy producent wstawił tutaj obwód drukowany, na którym znajduje się komplet 10-ciu diod. Poprzez ich podświetlanie, LED Binary Watch informuje nas o aktualnym czasie poprzez zerojedynkową sekwencję. Jako, że lampki są opisane, to do odczytania godziny znajomość kodu binarnego nie jest koniecznie potrzebna. Ale wiadomo, że honor komputerowego ManiaKa nie pozwala spoglądać na cyferki. Nie ma przebacz, trzeba kierować się podświetleniem. Zegarek dla nerdów z krwi i kości kosztuje w ThinkGeek 70 dolarów bez 1-go centa.
Devon Tread 1
Tak jak pisałem przed momentem, kwiecień to miesiąc, który na GizManiaKu upłynął pod znakiem czasomierzy. Wymienienie w tym zestawieniu tylko LED Binary Watch byłoby krzywdzące wobec innych ciekawych koncepcji zegarmistrzów z całego świata. Szczególnie intrygującym konceptem jest Tread 1, o którym informowałem 2 dni wcześniej niż o wspomnianym wyżej binarnym zegarku. Devon nie jest niestety dla swoich potencjalnych konsumentów tak łaskawe jak sklep ThinkGeek, toteż żeby pozwolić sobie na ten model trzeba chyba będzie odłożyć marzenia o nowym samochodzie na nieco później.
Drogie zegarki kojarzą się w głównej mierze z pięknymi i stylowymi, ale bardzo klasycznymi rozwiązaniami (w przeciwieństwie do zegarków Bardzo drogich, celowo przez wielkie „B”, których design to czasem pomysły jakby z innego świata). Firma Devon postanowiła zaprzeczyć takiej obiegowej opinii. Udało im się znakomicie, bo pomimo tego, że ich Tread 1 jest zupełnie nietypowy, to robi piorunujące wrażenie. Ponownie nie uświadczymy tutaj tradycyjnej tarczy, z wędrującymi wokół niej wskazówkami. Zamiast tego, pod poliwęglanową, kuloodporną szybką inżynierowie z Devon umieścili cztery taśmy. Wszystkie są napędzane miniaturowymi silniczkami, a dzięki idealnej synchronizacji, wypisane na ich powierzchni cyfry z bezbłędną precyzją pokazują aktualny czas. Tread 1 szczególne wrażenie robi w ruchu, kiedy można zobaczyć pracę tego skomplikowanego mechanizmu. Gdybym tylko miał 15 tysięcy funtów brytyjskich, to z pewnością bym sobie sprawił taki gadżet.
Kohler Numi
To nie pierwszy raz, kiedy do ManiaKalnego Miesiąca witają toaletowe klimaty. Ale cóż poradzić – innowacje w łazience to coś, co faktycznie potrafi zrobić ogromne wrażenie. Choć nie jestem do końca przekonany, czy aby na pewno było ono pozytywne przy okazji informacji o Sony Toylet, połączeniu konsoli do gier z pisuarem. Ale Kohler Numi to rozwiązanie znacznie bardziej klasyczne, choć jak na muszlę klozetową, to nie pozbawione wielkiego uroku. O tym sprzęcie pisałem 19. kwietnia.
Niektórzy mają wyjątkowo wielkie parcie na luksus. Wtedy nawet toaleta musi reprezentować sobą prawdziwą ekskluzywność. W takim razie niewątpliwie w łazience powinien znaleźć się najnowszy sedes od Kohler, czyli Numi. Myślę, że nie przesadzę zbytnio, gdy napiszę, że chciałbym, aby mój komputer miał tyle szałowych funkcji co ta muszla. Załatwianie potrzeb fizjologicznych w akompaniamencie muzyki, sączącej się z ustawionych za „kibelkiem” głośników to tylko jedna, acz chyba najważniejsza z możliwości, jakie daje nam to urządzenie. Jeżeli akurat nie mamy pod ręką odtwarzacza multimedialnego, który moglibyśmy podpiąć do muszli, to nie ma żadnych przeszkód, by skorzystać z wbudowanego w nią radioodbiornika. Nie należy też jednak zapominać o wysuwanym bidecie, podgrzewanej desce i podstawce na nogi oraz pilocie zdalnego sterowania, pozwalającym uruchamiać wszystkie funkcje na odległość. To wszystko za 6 400 dolarów.
Sperm Bullitt
Niektóre wynalazki są tak dziwaczne, że czasem zastanawiam się, czy to aby na pewno dobrze, że ujrzały światło dzienne. Ale nad rozlanym mlekiem nie ma co rozpaczać. Nie pozostaje nam więc nic innego, jak patrzeć i podziwiać pomysłowość niektórych wynalazców. W tym miesiącu palmę pierwszeństwa dzierżą Duńczycy, dzięki projektowi niezwykłego roweru. Należy dodać, że mającego kształt plemnika. Sperm Bullitt zdążył w kwietniu trochę rzutem na taśmę, bo informacja o tym wynalazku pojawiła się u nas w zeszłą środę.
Są różne rodzaje promocji – specom od marketingu płaci się ogromne pieniądze, by wymyślili coś oryginalnego i chwytliwego. A jak jeszcze budzi kontrowersje, to w ogóle jest super. Cóż, trzeba przyznać, że patrząc z tej perspektywy, autorzy pomysłu na Sperm Bullitt spełnili swoje zadanie w 100 procentach. Ten rower w kształcie plemnika służy kopenhaskiemu bankowi spermy Nordisk Cryobank jako forma reklamy (tym jednośladem jeździ sam prezes tej instytucji, Peter Bower). Ale skonstruowany przez firmę 10 Tons to nie tylko promocja na 2-ch kółkach. W rowerze zamontowany został pojemnik kriogeniczny, w którym pracownicy Nordisk Cryobank (czy można ich nazwać bankierami?) przewożą męskie nasienie do klinik leczenia bezpłodności. Póki co Sperm Bullitt pozostaje tylko do dyspozycji swoich pierwotnych właścicieli i raczej nie ma mowy o tym, by trafił do komercyjnego obrotu. Ale to chyba dobrze.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.